04.11.2016 17:41

Sportowcy a media społecznościowe

Pamiętacie czasy bez mediów społecznościowych? Większość z Was zapewne tak.

A teraz przypomnijcie sobie, w jaki sposób śledziliście informacje na temat swoich sportowych idoli, zwłaszcza wtedy, gdy Internet nie był jeszcze ogólnodostępny. Prasa, telewizja, radio, czasem zasłyszane gdzieś anegdoty. Gloryfikowaliśmy swoich ulubionych sportowców, tworząc w swoich pokojach „ołtarzyki” w postaci wiszących plakatów, koszulek czy też szalików, jednocześnie tak naprawdę ich nie znając. Praktycznie nie wiedzieliśmy jak wygląda ich życie prywatne, nie wiedzieliśmy tego co robią w wolnym czasie, jak wygląda ich rodzina, co jedzą, co piją czy też w jaką grę komputerową aktualnie grają. Uwielbialiśmy ich po prostu za to jakimi są sportowcami.

Mamy to „szczęście”, że żyjemy w czasach, gdzie technologia rozwija się w niesamowitym tempie, wywracając cały marketing, również ten sportowy, do góry nogami. Można powiedzieć, że na przestrzeni ostatniej dekady świat zmienił się zupełnie, a to wszystko między innymi przez Social Media. Sport, dzięki ewoluowaniu mediów społecznościowych, zyskał ogromnie. To co kiedyś było dla nas niedostępne, teraz mamy na wyciągnięcie ręki, wystarczy smartfon oraz Internet i już możemy śledzić to, co aktualnie dzieje się w naszej ulubionej drużynie lub co ciekawego słychać u naszych ulubionych sportowców. Co za tym idzie, dawne wieszanie plakatów na ścianie zamieniło się w udostępnianie zdjęć, informacji na swoim kanałach społecznościowych.

Facebook, Instagram, Twitter i Snapchat to obecnie największe i jednocześnie najlepsze narzędzia to autopromocji sportowców. Jednak nieumiejętne ich używanie może przynieść zupełnie odwrotny skutek do zamierzanego (ale to temat na kolejny wpis). Oczywiście w dalszym ciągu zdarzają się sportowcy, którzy nie chcą być związani ani kojarzeni z mediami społecznościowymi, jednak z roku na rok jest ich coraz mniej. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: pieniądze. Obecnie sportowcy, którzy podpisują umowy reklamowe z firmami, często zobowiązują się w kontraktach do umieszczania informacji na temat sponsorów we własnych kanałach social media. I w tym momencie często pojawia się problem. O ile sportowiec ma za sobą menadżera czy też sztab ludzi, którzy prowadzą za niego te kanały to nie ma się czego obawiać. Jeżeli jednak sportowiec robi to sam i bez odpowiednich instrukcji od sponsora to nawet najlepszy produkt reklamowy może zamienić się w tandetę.

Największe pole do popisu daje oczywiście Facebook, który pomimo wielokrotnego ogłaszania jego schyłku popularności, będzie królował w Internecie jeszcze przez co najmniej kilka lat. Z roku na rok Mark Zuckenberg dodaje nowe funkcje, które nie pozwalają nam się znudzić tym serwisem. Spopularyzowane w ostatnich miesiącach transmisje live, zbliżyły sportowców do swoich fanów jak nigdy wcześniej. Facebook podpisał nawet specjalne umowy z gwiazdami TV oraz sportowcami dotyczące tylko i wyłącznie prowadzenia transmisji live na swoich kanałach społecznościowych. Wśród nich jest najbardziej utytułowany olimpijczyk w historii Michael Phelps, który rozpoczął swoje relacje jeszcze przed Igrzyskami w Rio i kontynuuje je do dzisiaj, odpowiadając często na setki pytań swoich fanów.

Obecnie, przy dobrze zaplanowanej kampanii reklamowej z użyciem mediów społecznościowych, jako sponsor możemy zaoszczędzić nie tylko sporo pieniędzy, ale również trafić do większej liczby osób aniżeli poprzez reklamę w TV (co jeszcze kilka lat temu wydawałoby się nie do pomyślenia). Przykładem niech będzie ostatnia kampania Samsung Electronics Polska z udziałem Grzegorza Krychowiaka, który w oryginalny sposób promuje zalety nowej usługi południowokoreańskiego potentata. Pierwszy materiał promocyjny, który pokazywany był na Facebooku Krychowiaka przy współpracy z piłkarskim magikiem Krzysztofem Golonką, na żywo oglądało ponad 22 tys. osób. Obecnie materiał ma już ponad 300 tys. wyświetleń na FB oraz prawie milion (!) na kanale „Trenuj z Krzychem” w serwisie YouTube. Kolejne wrzutki dotyczące tej kampanii również trafiły do setek tysięcy odbiorów, tworząc pozytywny wizerunek marki jak i samego produktu.

Ze strony sportowca ważne jest aby nie przesadzić w ilości kontentu dotyczącego swoich sponsorów, ponieważ w którymś momencie może to się stać irytujące dla odbiorców, co w późniejszej fazie może skutkować również brakiem chęci obserwowania danego profilu. Sportowiec to nie bloger modowy, dlatego też musi pamiętać, że najważniejszą rzeczą dla fanów jest przede wszystkim jego własna osoba i wyniki jakie osiąga.

Na koniec warto zadać pytanie: Czy w obecnych czasach sportowiec może jeszcze funkcjonować bez mediów społecznościowych?

Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński