17.04.2015 16:04

Turystyczny potencjał atrakcji sportowych

Ostatnie posty poświęcone zostały szeroko rozumianym atrakcjom sportowym i osadzaniu ich w kulturach organizacji. Klamrą dla tematu będzie ukazanie ich turystycznego potencjału w polskich realiach.

W pierwszej kolejności chciałbym się odnieść do badań „Ruch turystyczny w Krakowie 2014”, które zostały zrealizowane przy udziale lokalnych uczelni wyższych na zlecenie Urzędu Miasta i Małopolskiej Organizacji Turystycznej. Znajdziemy w nich wiele szczegółowych informacji, a wśród nich charakterystykę turystów i powody odwiedzin. Są one różne, poprzez co wymienione obok nich niewielkie procentowe wartości początkowo nie przykuwają uwagi. Wrażenie jest zgoła odmienne, gdy spojrzy się na sumę wszystkich gości. Wówczas wartości rzędu kilku procent nabierają nowego znaczenia.

Tego typu kategorią w badaniu jest sport, który dla przynajmniej 300 tys. turystów jest głównym powodem przyjazdu. Wynik ten mógłby być wyższy po dokonaniu korekty o kategorie jak wypoczynek, zwiedzanie czy rozrywka, obejmujące swoim zasięgiem sektor sportowy. Kluczową kwestią jest dostrzeżenie tego potencjału i umiejętne wykorzystanie.

Kraków i Warszawa są stałymi punktami na mapie najatrakcyjniejszych lokalizacji turystycznych. W zależności od przyjętej metodologii mocniej bądź słabiej akcentują swoją obecność we wszelakich rankingach, dlatego chciałbym dla równowagi przytoczyć przykład ze stolicy.

Legia Warszawa jest jednym z niewielu polskich klubów, który dysponuje własnym muzeum i oferuje stadionowy tour. Atrakcje te napotykają na zainteresowanie zarówno ze strony polskich jak i zagranicznych turystów. Wśród rodzimych gości istotny udział stanowią wycieczki szkolne, co ma niebagatelne znaczenie dla rozbudowy bazy kibiców. Ci drudzy są mniej liczni. Nie znaczy to jednak, że nie mają swojej wartości. – Często chcą bardziej indywidualnego podejścia i są skłonni płacić znacznie powyżej cennikowych kosztów, aby mieć obsługę indywidualną z wejściem do stref zastrzeżonych – informuje odpowiedzialny za obsługę wycieczek, Dariusz Urbanowicz.

Przytoczyłem przykłady z dwóch miast, ale przecież zbliżonymi możliwościami dysponują Gdańsk, Poznań czy Wrocław. Otwiera się przed nimi wielka szansa, bowiem popyt na wspomniane usługi niewątpliwie istnieje.

W serii artykułów o atrakcjach sportowych w niewielkim stopniu skupiłem się na ich potencjale finansowym, dlatego chciałbym pokrótce dotknąć tego aspektu. Według danych Ministerstwa Sportu i Turystyki średnie dzienne wydatki zagranicznego turysty w Polsce wynoszą 84 USD, natomiast w przypadku polskiego turysty są one o około 50% niższe. Nawet jeśli przyjęlibyśmy wartość na poziomie 30-40 USD i pomnożyli ją przez wspomniane 300 tys., wówczas otrzymamy wynik, który z pewnością przemówi do wyobraźni i zachęci do inwestycji, mogących przynieść zysk nie tylko bezpośrednio organizacji, ale i całej lokalnej społeczności.

Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński