O dotacjach dla klubów (które czasami bywają „podwyższeniami kapitału zakładowego”)
Dziś wracam do tematu finansowania profesjonalnych klubów piłkarskich ze środków publicznych. Powodem jest ostatnia sytuacja wokół Korony Kielce.
Czytając medialne doniesienia odnośnie tej sytuacji zastanawiałem się w czym faktycznie tkwi problem i to problem od strony prawnej (pomijając zatem aspekty lokalnej polityki, uwarunkowania biznesowe i sportowe). Finansowanie sportu przez jednostki samorządu terytorialnego (JST) może mieć bowiem różne formy prawne. Kazus Korony jest dobrym przyczynkiem żeby o tym przypomnieć.
Z medialnych doniesień mogliśmy się dowiedzieć m.in. że „Rada Miasta Kielce odmówiła przyznania Koronie Kielce 7,8 milionów dotacji” oraz, że klub przewiduje, że w razie nie otrzymania dotacji zmuszony będzie wystąpić o ogłoszenie upadłości. Uporządkujmy pojęcia (dla uproszczenia ograniczając je do świata sportu i nie wnikając we wszystkie niuanse): dotacja to forma wsparcia ze środków publicznych, udzielana określonemu klubowi sportowemu, nie działającemu w celu osiągnięcia zysku, na realizację konkretnego zadania społecznie użytecznego, przewidzianego w przepisach stosownej uchwały rady miasta i w trybie określonym w tej uchwale. Taką definicję można sformułować w odniesieniu do dotacji przewidywanych przez najważniejsze dla finansowania klubów sportowych ustawy – o sporcie, o działalności pożytku publicznego i wolontariacie oraz o finansach publicznych. Do tego należy dodać, że o zamiarze udzielenia dotacji na realizację zadania publicznego i otwarciu związanego z tym konkursu władze JST powinny publicznie ogłosić. Obowiązuje przy tym zasada równego dostępu do ubiegania się o dotacje, tzn. każdy klub sportowy spełniający kryteria formalne (np. nie działający dla osiągnięcia zysku, prowadzący działalność na terenie danej JST) może wziąć udział w takim konkursie i ubiegać się o dotację.
Jak w tym świetle wyglądają wspomniane na wstępie doniesienia medialne, których najczęstsze brzmienie było takie: „Rada Miasta nie zgodziła się przyznać Koronie Kielce ponad 7 milionów złotych dotacji, przez co zarząd klubu rozważa złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości”? Słysząc taki komunikat miałem poważne wątpliwości o co tak naprawdę chodziło. Po pierwsze, zastanawiał fakt, że mówiło się o przyznawaniu dotacji konkretnie Koronie. Można było się dziwić – czyżby inne kluby kieleckie nie aplikowały o dotację..? Przecież nawet jeśli z inicjatywą wykonania konkretnego zadania występuje sam potencjalny beneficjent (w trybie art. 12 ustawy o dział. poż. publ. i wolontariacie), to i tak nie zwalnia to JST z przeprowadzenia otwartego konkursu. Po drugie, w odniesieniu do konkursów o udzielenie dotacji rola organu uchwałodawczego JST (rady miasta) ogranicza się do uchwalenia przepisów, na bazie których następnie przeprowadzane są konkursy (przez organ wykonawczy, czyli prezydenta miasta, z udziałem komisji konkursowej, w skład której wchodzą zazwyczaj: wybrani radni, członkowie „rady sportu”, niektórzy urzędnicy miejscy „od sportu”, przedstawiciele ośrodków sportu i rekreacji). Dlaczego zatem o udzieleniu konkretnej dotacji konkretnemu klubowi debatowała Rada Miasta? Wreszcie po trzecie, skoro mówimy o dotacji, to dlaczego nie przyznanie dotacji ma skutkować upadłością klubu (spółki)? Przecież dotacja jest udzielenia na konkretne zadanie publiczne, więc jeśli dotacja nie zostaje udzielona to zadanie albo nie zostaje wykonane albo też potencjalny beneficjent decyduje się na jego wykonanie (w całości lub w formie „okrojonej”) z udziałem środków własnych (np. pochodzącymi od sponsorów prywatnych). Spółka akcyjna (a taką formę mają kluby piłkarskiej Ekstraklasy) nie może swego istnienia uzależniać od tego czy otrzyma dotację czy nie. Na realizacji dotowanego zadania spółka (z punktu widzenia bilansu) nie może ani zarobić ani stracić – po prostu zadanie musi wykonać i się z niego rozliczyć (wykazać, że przyznane środki zostały wydatkowane zgodnie z zasadami zapisanymi w warunkach konkursu i zgodnie z umową dotacyjną). Za wykonanie zadania nie otrzymuje żadnej gratyfikacji . Oczywiście, otrzymanie dotacji może być b.korzystne, bo w praktyce to ze środków dotacyjnych można sfinansować wiele kosztów, które inaczej musiałyby zostać sfinansowane ze środków pochodzących z innych źródeł (np. ze środków prywatnych). Nie może być jednak tak, że spółka prawa handlowego oczekuje dotowania aby zrównoważyć swój bilans, a na wypadek nie udzielenia dotacji – sygnalizuje wystąpienie o upadłość. Wśród tych wątpliwości nie wspominam o tym, że o dotację aplikuje spółka akcyjna. Tu bowiem zakładałem, że Korona Kielce jako spółka akcyjna, może mieć w swoim statucie zapisane, że działa w celu osiągnięcia zysku (tak, tak – takie zapisy w statutach klubów działających w formie spółek kapitałowych są możliwe), przez co spełnia podstawowe kryterium podmiotowe otrzymywania dotacji.
Tych wątpliwości było tyle, że zacząłem podejrzewać, że w istocie chodziło nie o udzielenie klubowi dotacji, lecz o podwyższenie kapitału zakładowego spółki poprzez objęcie przez Miasto Kielce nowych udziałów w podwyższonym kapitale zakładowym. Warto w tym miejscu przypomnieć, że ustawa o sporcie (która weszła w życie 16.10.2010 r.) znowelizowała ustawę o gospodarce komunalnej, dopuszczając wyraźnie możliwość obejmowania przez JST udziałów i akcji klubów sportowych. Opuszczenie popularnych portali informacyjnych i sportowych i wejście na kilka stron urzędowych oraz oficjalną stronę klubu pozwoliło mi potwierdzić, że faktycznie Rada Miasta Kielce debatowała nad poprawkę do budżetu przewidującą wyasygnowanie z budżetu miasta 7,8 mln złotych na podwyższenie kapitału zakładowego Korony Kielce S.A. (w której Miasto posiada już akcje). Tak to okazało się, że owa „dotacja” z doniesień medialnych, wcale dotacją nigdy nie była…
Można by w tym miejscu spuentować, że przydałoby się aby w mediach i w debacie publicznej precyzyjniej opisywać formy wydatkowania publicznych pieniędzy i nie pisać o dotacjach tam gdzie ich nie ma. To, że opisywana wcześniej “zagadka” się wyjaśniła nie znaczy oczywiście, że sam proces dotowania klubów zawsze jest czytelny i przejrzysty – o tym napiszę w jednym z kolejnych wpisów. Zaznaczam też, że nie wnikam w to na ile obejmowanie przez władze JST akcji klubów piłkarskich dla pokrycia generowanych przez nie strat jest uzasadnione interesem publicznym. To jest temat na osobną dyskusję.