19.05.2014 15:49
Gdy pęknie fejs…
Michał Pacuda, rzecznik prasowy Polskiego Związku Koszykówki i Polskiej Ligi Koszykówki, ponownie podejmuje temat Facebooka.
W kwietniu 2012 roku Wojciech Orliński na łamach „Gazety Wyborczej” napisał tekst
„Gdy pęknie fejs, obryzga wszystko”. Autor przypomina o internetowych bańkach spekulacyjnych, o niezrozumiałej wycenie Facebooka (100 miliardów dolarów, kiedy przychód, a nie dochód, wynosi 3,8 miliarda?), o jego niejasnej polityce i praktykach.
Tak jak pisałem Facebook będzie moim częstym gościem. Warto wsłuchać się w tę, a także inne opinie Wojciecha Orlińskiego, który ma bardzo racjonalne spojrzenie na internet i nowe technologie.
Dziś Facebook jest jednym z obowiązkowych narzędzi komunikacji, ale coraz częściej słyszę krytyczne głosy od wydawców stron. Ograniczanie zasięgu, ciągłe niejasne zmiany, zmuszanie do wydawania pieniędzy na zasięg (mimo że zapłaciło się za reklamę i pozyskanie fanów), to wszystko sprawia, że właściciele stron internetowych zaczynają się irytować.
Jeden z portali sportowych chwalił się wielkim zaangażowaniem w Facebooka – zdjęcia, komentarze – interakcja pełną gębą. Nikt jednak nie potrafił odpowiedzieć na pytanie: po co to wszystko?
Kiedy „pęknie fejs” te wszystkie setki tysięcy lajków, dziesiątki tysięcy złotych wydanych na zbieranie fanów trafi szlag. Odwrót użytkowników z Facebooka nie podlega moim zdaniem dyskusji. Pytanie nie brzmi „czy tak się stanie?”, ale „kiedy?”.
Dotychczasowa historia internetu pokazuje, że serwisy społecznościowe czy komunikatory (polskie i zagraniczne) nagle stają się bardzo popularne i wszyscy korzystają z gadu-gadu, naszej klasy, grona czy myspace. Jednak równie nagle serwisy te upadają, bo użytkownicy znajdują inne.
Nie trzeba być ekspertem, aby wiedzieć, że pierwszym czynnikiem wpływającym na decyzję o odejściu od Facebooka będzie znudzenie. Nie wiem co można ciągle zmieniać i wymyślać, ale jestem ciekaw, jakie mają pomysły. Poza tym coraz więcej młodych ludzi nie chce być na Facebooku, bo są tam ich rodzice. Kolejnym czynnikiem jaki już teraz obserwuję jest „snobizm”. W momencie kiedy „wszyscy są na fejsie”, osoba, która nie posiada konta na Facebooku nie ukrywa tego. Potrafi wręcz się tym chwalić i czuć w towarzystwie wyjątkowo. Poza tym wydaje mi się, że ludzie zaczną w końcu dbać o swoją prywatność.
Świat nie lubi pustki. Migracja w mediach społecznościowych jest rzeczą naturalną. Facebookowi będzie bardzo trudno to zmienić. Zapewne podejmie próby zmuszania do korzystania z niego łącząc konta z innymi stronami i aplikacjami, tak jak robi to Google w przypadku G+, Gmaila i YouTube`a.
„Gdy pęknie fejs” konsekwencje będą ogromne. Stracą tysiące akcjonariuszy – drobnych inwestorów, naiwnych, wierzących, że strona internetowa, która nie zarabia dziesiątek miliardów i niczego nie produkuje, może być warta 100 miliardów dolarów. Stracą firmy, które zainwestowały w promocję na Facebooku i agencje, które chwalą się „niesamowitymi efektami pracy w social mediach”.
Wiara, że strony internetowe lub aplikacje, które same nie produkują treści, bo polegają na twórczości użytkowników, mogą być zawsze na topie, jest naiwnością. Dla użytkowników zmiana jest rzeczą naturalną. Bardzo mnie ciekawi, co nastąpi po erze Facebooka?
Bartosz Burzyński