21.12.2012 21:23

Finansowanie promocji miast poprzez sport budzi emocje

Media co jakiś czas zwracają uwagę na co najmniej oryginalne warunki formułowane w ogłoszeniach o przetargach organizowanych przez urzędy miast na promocję miast poprzez sport.

Otóż z warunków tych często wynika, że w przetargu może wziąć udział tylko klub sportowy, i to tylko taki, który posiada drużynę w ściśle określonej dyscyplinie sportu, ze wskazaniem czy jest to drużyna męska czy żeńska, a nawet z określeniem w jakiej klasie rozgrywkowej ta drużyna ma występować. Warunki te wręcz wynikają z samego tytułu (przedmiotu) przetargu (np. przetarg „na promocję miasta X poprzez udział we współzawodnictwie sportowym w piłce siatkowej kobiet na poziomie I ligi”. Takie określenie przedmiotu przetargu często sprawia, że krąg podmiotów spełniających owe kryteria zostaje zawężony do… jednego (istnieje tylko jeden klub sportowy – potencjalny beneficjent/świadczeniodawca usługi promocyjnej). Z tego względu taka praktyka budzi kontrowersje jako stanowiąca raczej formę dodatkowego dotowania klubów sportowych, a nie zakupu usługi promocyjnej o wartości odpowiadającej wartości kontraktu promocyjnego.
 
W ostatnich dniach media doniosły zaś o poważnych wątpliwościach prawnych wokół wydatkowania środków przez władze Miasta Gliwice. O sprawie poinformował portal Piast.Gliwice.pl. Jak można się było na nim dowiedzieć, Regionalna Izba Obrachunkowa zakwestionowała przyznanie Piastowi Gliwice kontraktu reklamowego z wolnej ręki, czyli bez przeprowadzenia konkursu. Według tego samego portalu, sprawą wydatkowania przez miejskie spółki środków na promocję poprzez sport (nie tylko w odniesieniu do piłki nożnej), zainteresowało się podobno również Centralne Biuro Antykorupcyjne.
 
Ujawnione informacje są zbyt skromne, aby formułować zbyt daleko idące sformułowania, ale można pokusić się o dwa wnioski:
1. z punktu widzenia władz miast – bezpieczniej jest mimo wszystko zorganizować konkurs (nawet gdyby kryteria mogły wskazywać na jeden klub jako uprzywilejowany) niż dokonywać zamówienia z wolnej ręki;
2. z punktu widzenia opinii publicznej i potencjalnych zleceniobiorców usługi promocyjnej – brak istotnych różnic między zamówieniem w drodze konkursu faworyzującego jeden klub, a zamówieniem z wolnej ręki.
 
Zagadnienie jest interesujące i będą to niego wracał.
Udostępnij
Redakcja Sport Marketing

Redakcja Sport Marketing