W tym samym dniu poinformowano również, że reprezentacja Bahrajnu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu mogła liczyć tylko 10 sportowców, co wcześniej nie było powszechnie znane. Tak samo liczebna drużyna będzie mogła wziąć udział w przyszłorocznych mistrzostwach świata w Tokio.
Podczas paryskich igrzysk w barwach Bahrajnu występowały między innymi dwie medalistki – Winfred Yavi, pochodząca z Kenii, zdobywczyni złotego medalu w biegu na 3000 m z przeszkodami, oraz Salwa Eid Naser, urodzona w Nigerii wicemistrzyni olimpijska na 400 m, która wyprzedziła trzecią na mecie Natalię Kaczmarek. W opublikowanych w czwartek informacjach zaznaczono, że sprawa dopingu nie dotyczy żadnej z tych zawodniczek.
Zgodnie z komunikatem światowej federacji, Bahrajńskie Stowarzyszenie Lekkoatletyczne (BAA) zostało oskarżone o „zaniedbanie i/lub lekkomyślne działanie, które szkodzi interesom World Athletics i naraża lekkoatletykę na utratę reputacji w związku z dopingiem”. Stowarzyszenie to zatrudniało również osobę z zakazem pracy w sporcie z powodu dopingowych wykroczeń.
Bahrajn zgodził się, że do 2027 roku nie będzie naturalizować żadnych zagranicznych lekkoatletów. Zakaz ten wygaśnie na rok przed kolejnymi letnimi igrzyskami olimpijskimi w Los Angeles. Kraj zobowiązał się także do finansowania „akademii talentów”, aby wspierać rozwój rodzimych sportowców oraz powołał nowy krajowy organ antydopingowy.
Bahrajn od dawna boryka się z problemami związanymi z kontrolami antydopingowymi, zwłaszcza w przypadku naturalizowanych sportowców. Przykładem jest Naser, która nie mogła wziąć udziału w igrzyskach olimpijskich w Tokio trzy lata temu, ponieważ unikała testów antydopingowych. Kolejnym przypadkiem jest Kemi Adekoya, halowa mistrzyni świata w biegu na 400 m z 2016 roku, która w 2019 roku została zawieszona na cztery lata za stosowanie sterydów. W kwietniu, tuż przed igrzyskami w Paryżu, Marius Kimutai, maratończyk pochodzący z Kenii, otrzymał trzyletni zakaz startów po tym, jak nie przeszedł testu antydopingowego.
fot. Pressfocus.pl