Czy streamingi to rzeczywiście przyszłość transmisji sportowych?
Ostatnie lata przyniosły prawdziwą rewolucję w sposobie podawania kibicom transmisji wydarzeń sportowych. Na rynek praw telewizyjnych z coraz większym rozmachem wchodzą platformy streamingowe, a cały proces znacznie przyspieszyła pandemia COVID-19. Bez wątpienia stoimy u progu nowej ery, która może także oznaczać zupełnie nowe otwarcie dla całych dyscyplin sportu. Zwiastunów takiego obrotu spraw już teraz mamy co nie miara. Wspomnieć wystarczy chociażby o FIFA, która wystartowała z własną platformą czy Amazonie, który inwestuje ogromne środki w prawa do transmisji NFL, MLB czy Champions League. Wiele wskazuje jednak, że to dopiero początek transformacji na znacznie większą skalę.
Co planuje FIFA?
Platforma FIFA+, którą w kwietniu 2022 roku uruchomiła Międzynarodowa Federacja Piłkarska, to wyraźny sygnał cyfrowej rewolucji w świecie futbolu. Transmisje z przeszło 40 tysięcy spotkań rozgrywanych dookoła świata, materiały FIFA Originals, filmy i seriale dokumentalne, a także archiwum, w którym znajdziemy wszystkie transmitowane w telewizji spotkania mistrzostw świata, począwszy od mundialu z 1950 roku, co w sumie przekłada się na ponad 2000 godzin materiału filmowego. Cały projekt jest kluczową częścią wizji szefa Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej, Gianniego Infantino, na lata 2020 – 2023, a sama FIFA podkreślała wielokrotnie, że jest to odpowiednia reakcja na kulturowe zmiany w sposobie oglądania meczów piłki nożnej.
FIFA+ to także bardzo mocna odpowiedź piłki nożnej na platformy streamingowe amerykańskich lig, takich jak NBA czy NFL. Uruchomiony przez FIFA serwis to jednak coś znacznie większego, a przynajmniej wstęp do czegoś znacznie większego. Wszak nie mówimy tutaj tylko o jednej lidze, a o całej dyscyplinie sportu. Wciąż trudno jednak jednoznacznie wskazać długoterminowe plany FIFA w tym obszarze. Prawa do transmisji najsilniejszych europejskich lig cały czas pozostają bowiem w rękach prywatnych nadawców i raczej trudno się spodziewać, by w najbliższym czasie mogło to ulec zmianie. Być może to podwaliny pod większy projekt na kształt Superligi? Póki co wygląda to bowiem na nazbyt szlachetną ideę udostępnienia szerszej publiczności transmisji spotkań lig z całego świata, lecz z wyłączeniem tych najbardziej pożądanych.
Możemy się jednak spodziewać, że ostatecznie w przysłowiowym Excelu wszystko będzie musiało się zgadzać. Z racji, że trudno się spodziewać, że bezpłatnymi transmisjami meczów lig Dalekiego Wschodu, FIFA zdoła przekonać żądnych wielkiej piłki kibiców do korzystania ze swojej platformy, logika podpowiada nam, że za całym tym projektem stoi coś nieco większego. O tym co to będzie przekonamy się pewnie za jakiś czas, jednak nie zmienia to faktu, że rewolucja w świecie praw telewizyjnych, a co za tym idzie, samej piłki nożnej, trwa już teraz.
Kres telewizji?
Mariaż piłki nożnej i telewizji trwa już od bardzo wielu dekad i przez długie lata oba te podmioty związane były ze sobą bardzo silnymi więzami. W dużej mierze to właśnie dzięki sprzedaży praw telewizyjnych futbol był w stanie wkroczyć w erę profesjonalizacji oraz wielkich pieniędzy. Nawet dzisiaj trudno jest sobie wyobrazić, by ten jakże trwały związek miał się niebawem rozpaść. A jednak. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przed nami kolejna wielka rewolucja, której skutki trudno jest dziś przewidzieć. Nie da się bowiem nie zauważyć, że platformy streamingowe z biegiem czasu zagarniają dla siebie coraz większy kawałek tortu, również w Polsce.
Na cały ten proces spojrzeć można z dwóch perspektyw. Z jednej strony możemy mówić o przynajmniej częściowej „śmierci tradycyjnych transmisji sportowych”, z drugiej przytaczać można słowa wielu ekspertów, którzy określają najbliższe lata jako „złoty wiek treści sportowych”.
Biorąc pod uwagę wpływ pandemii i fakt, że dzięki platformom streamingowym wszystkie przełożone w 2020 roku spotkania, które zdecydowano się później rozegrać w bardzo krótkim okresie, mogły być transmitowane, ekspansję streamingu w sporcie można na pewno postrzegać jako szansę. Wymagania stacji telewizyjnych mogłyby nie być już dłużej czynnikiem, który wpływałby na układanie terminarzy kolejek. Platformy streamingowe z pewnością zapewniają ligom większą elastyczność.
Do tego wszystkiego dochodzi kwestia dostępności transmisji meczów w każdym miejscu na ziemi, w którym istnieje możliwość połączenia się z Internetem, a także aspekt docierania do młodego pokolenia kibiców, które nad wyraz ceni sobie wygodę i wysoką dostępność treści. Doświadczenia z naszego rodzimego podwórka każą nam jednak zwrócić też uwagę na czynnik odpowiedniego przygotowania technologicznego wchodzących na rynek platform. Tak, by koniec końców transmisje spotkań, do których prawa posiada konkretna platforma były wysoko dostępne również w praktyce, a nie jedynie teoretycznych założeniach.
USA przecierają szlak
Przykłady ze Stanów Zjednoczonych pokazują nam jednak, że świadczenie odpowiedniej jakości usług przez platformy streamingowe jest jak najbardziej możliwe. Własne serwisy posiadają bowiem od lat chociażby NBA czy NFL, a miliard dolarów, który Amazon zdecydował się zainwestować w prawa do wybranych spotkań ligi futbolu amerykańskiego oraz bejsbolu również jest poważnym sygnałem, że do całej sprawy podchodzi się w Stanach śmiertelnie poważnie.
Nadmienić należy także bowiem, że w rękach Apple TV+ wylądowały prawa do MLS, a od 2023 roku HBO Max pokazywać będzie mecze amerykańskiej reprezentacji piłkarskiej. Kolejnymi poważnymi zwiastunami nadchodzących zmian jest również zakup ESPN przez Disney’a, mecze Serie A w DAZN, a także Netflix, który powoli przymierza się do wejścia na rynek transmisji sportowych.
Oczywiście wszystkie powyższe przykłady dotyczą wyłącznie rynku amerykańskiego, gdzie na ten moment dzieje się zdecydowanie najwięcej. Wyszczególnienie wszystkich praw sportowych, które w ostatnich latach zmieniły swojego właściciela, biorąc pod uwagę podział na poszczególne kraje, byłoby niezwykle czasochłonne. Nawet taki wniosek pozostawiony sam w sobie wskazuje jednak na kolejny problem związany z zataczającą coraz szersze kręgi rewolucją w transmisjach sportowych. Jest nim ogromna fragmentacja rynku.
Futbol na rozdrożu?
W tym momencie po raz kolejny zajrzeć możemy na nasze polskie podwórko. Próba śledzenia pięciu najsilniejszych europejskich lig piłkarskich, PKO BP Ekstraklasy oraz Ligi Mistrzów wydaje się bowiem na ten moment być dla polskiego kibica dość karkołomna. Oczywiście jest to możliwe, jednak wiąże się ze sporymi kosztami abonamentów oraz subskrypcji platform streamingowych. W tym momencie warto się więc zastanowić czy dostępność transmisji meczów piłkarskich jest rzeczywiście aż tak wysoka jak mogłyby wskazywać teoretyczne założenia. Czy w gruncie rzeczy trudność z dostępem do konkretnych spotkań nie prowadzi do zaburzenia relacji pomiędzy konkretnymi rozgrywkami sportowymi i kibicem? Ile osób, w obliczu tak dużej fragmentacji rynku praw sportowych, będzie sobie w stanie pozwolić na zakup subskrypcji umożliwiających dostęp do transmisji pięciu najlepszych europejskich lig, a ile, będzie zmuszonych ograniczyć się do śledzenia tylko jednych rozgrywek – „pierwszego wyboru”.
Na tę kwestię w swoim raporcie zwraca uwagę firma audytowa Deloitte. Podjęła się ona bowiem przebadania próbki składającej się z 500 amerykańskich kibiców, którzy stosunkowo regularnie śledzą transmisje z wydarzeń sportowych. Wnioski z badania nie są zbyt optymistyczne, bowiem okazuje się, że znaczna większość respondentów odczuwa negatywne emocje związane z platformami streamingowymi.
53% z nich zadeklarowało, że w ciągu ubiegłego roku opłaciło przynajmniej jedną subskrypcję związaną z transmisjami wydarzeń sportowych, jednak spotkało się z różnego rodzaju problemami. Aż 49% respondentów uznało, że liczba platform streamingowych i podział praw do transmisji sportowych jest obciążeniem dla nich oraz ich portfela. 62% badanych odczuło natomiast frustrację związaną z tym, że często nie posiadają informacji dotyczącej tego, gdzie będą mogli obejrzeć konkretne wydarzenie sportowe. Co więcej, aż 54% respondentów ma poczucie, że zdarza im się opuścić ważną dla nich transmisję, gdyż nie wiedzą, gdzie będą mogli ją obejrzeć.
Bez wątpienia trudno tutaj o konkretne wnioski i rozwiązania. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że platformy streamingowe to rozwiązanie zupełnie pozbawione wad lub zalet. W obliczu tego, że ten wciąż nowy rynek będzie z czasem dojrzewał i ewoluował, kolejne prawa telewizyjne będą wygasały i być może znajdą się w rękach serwisów streamingowych, zarówno dostawcy, jak i osoby rozporządzające prawami, staną w obliczu sporego wyzwania. W jaki sposób, w obliczu tak zapełnionego sportem ekosystemu, poszczególne ligi mogą budować lojalność kibiców? W jaki sposób zaspokoić potrzeby młodego pokolenia kibiców? Jak w obliczu zmieniającego się rynku zachowają się reklamodawcy? Z pewnością są to kwestie, które w najbliższym czasie będą silnie wpływać na znajdujący się w swoim przełomowym momencie rynek praw sportowych.