13.09.2022 15:17

Podsumowanie Mistrzostw Świata FIVB 2022. Jaki był siatkarski Mundial w Polsce i Słowenii?

Za nami Mistrzostwa Świata FIVB 2022. Reprezentacja Polski była o włos, by trzeci raz z rzędu sięgnąć po złoto siatkarskiego Mundialu, jednak w finale przegrała z Włochami 1:3. A jak można podsumować tę imprezę pod względem organizacyjnym? Co zawiodło i co należy zmienić w przyszłości? Zapraszamy.

Podsumowanie Mistrzostw Świata FIVB 2022. Jaki był siatkarski Mundial w Polsce i Słowenii?

Słaba frekwencja na meczach bez udziału gospodarzy

Zanim rozpoczniemy wątek związany z frekwencją na halach, trzeba podkreślić najważniejszą rzecz. Polska oraz Słowenia miały mało czasu, by przygotować się do siatkarskiego Mundialu, który miał zostać rozegrany w Rosji. Oba kraje otrzymały turniej w zastępstwie, a oficjalnie zostało to ogłoszone dopiero w kwietniu. Stąd wyłączone z możliwości użytku zostały niektóre hale, a sporo mówił o tym prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Sebastian Świderski. Dlatego też całe Mistrzostwa odbyły się w zaledwie trzech miastach, którymi były Katowice, Gliwice oraz Lublana.

Na obiekcie Arena Stožice w Lublanie upchane zostały aż cztery grupy. W Słowenii codziennie odbywały się po cztery spotkania Mistrzostw Świata, a zainteresowaniem cieszyły się wyłącznie rywalizacje z udziałem gospodarzy. Niestety za bardzo niekorzystne trzeba uznać rozgrywanie meczów w tygodniu o godzinie 11:00 – między innymi o tej porze odbyło się pierwsze spotkanie całej imprezy pomiędzy Brazylią a Kubą, które obejrzało raptem 350 kibiców. Wprawdzie ceremonia otwarcia Mistrzostw miała miejsce tego samego dnia w Katowicach, ale niesmak pozostał.

Pozostałe mecze grupowe, w których udziału nie brała Słowenia również nie ciszyły się specjalnym zainteresowaniem. Kłopotu dopatrujemy się w upchnięciu wszystkich 24 meczów na jednej hali w odstępie sześciu dni. Takiego problemu nie było w Polsce, gdzie każde spotkanie bez udziału biało-czerwonych zawsze było w stanie przekroczyć barierę 1000 osób na hali. Przy tym trzeba jednak zauważyć, że w Katowicach rozgrywane były mecze dwóch grup, co oznaczało dwa spotkania dziennie. Liczba spotkań była zatem znośna i nie sięgała godzin porannych w ciągu dnia.

CZYTAJ TAKŻE: 6,55 mln widzów obejrzało finał siatkarskich Mistrzostw Świata

Frekwencja znacznie lepiej prezentowała się już od meczów 1/8 finału. Oprócz spotkań z udziałem gospodarzy, liczba widzów dopisała przede wszystkim przy okazji meczów reprezentacji Italii, która wywalczyła tam przepustkę do najlepszej czwórki. Przy okazji spotkań w strefie medalowej w Katowicach, Spodek odwiedzał komplet publiczności, która pochwały zebrała m.in. od włoskich siatkarzy. Reprezentacji Italii otrzymali owacje od trybun podczas dekoracji i ich hymnu narodowego.

– Fani w Polsce są naprawdę niesamowici. Oczywiście kibicują swojej drużynie, ale życzliwie traktują także rywala. U was oddycha się siatkówką i uwielbiam tu grać. Kocham tę atmosferę – podsumował Simone Giannelli, reprezentant i kapitan Włochów, który został wybrany najlepszym rozgrywającym i najlepszym siatkarzem Mistrzostw Świata.

Rekord frekwencji tegorocznych Mistrzostw Świata ustalono w Gliwicach podczas spotkania Polska – USA. Wówczas w Arenie Gliwice zasiadło ponad dwanaście tysięcy osób, o czym pisaliśmy tutaj.

A jak na te Mistrzostwa spogląda Światowa Federacja Siatkówki? Swoje zdanie już na początku Mistrzostw wypowiedział Ary Graca, prezydent FIVB. Teraz wywiadu na ten temat dla Polsatu Sport udzielił Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej. – FIVB podsumowało, że Mistrzostwa Świata zostały zorganizowane udanie. Według nich wszystko było perfekcyjne i w jak najlepszym porządku. My się po prostu cieszymy, bo tak naprawdę w kilka tygodni, kolokwialnie mówiąc, musieliśmy tę imprezę ogarnąć pod każdym względem. Zrobiliśmy to od podstaw. Możemy być zadowoleni, że w zdrowiu i bezpieczeństwie wszystko zorganizowaliśmy. Dołożyliśmy do tego też mały sukces sportowy, bo myślę, że za kilka dni każdy doceni to srebro – podsumował Świderski.

Kolejna zmiana systemu rozgrywek

Co mogło najbardziej nie podobać się podczas tych Mistrzostw Świata? Z pewnością trzeba wskazać na zmieniony system rozgrywek, który na pierwszy rzut oka wydawał się sporym uproszczeniem, ale w ostateczności trzeba uznać, że mógł spowodować i spowodował kilka absurdów. Zacznijmy jednak od plusów, a w zasadzie jednego. Trenerzy i siatkarze od dawna narzekają na przeładowany kalendarz – teraz cztery najlepsze drużyny imprezy w przeciągu siedemnastu dni rozegrały siedem meczów. Przypomnijmy, że w poprzednich latach, aby znaleźć się w czołowej czwórce jeden zespół musiał w odstępie trzech tygodni rozegrać nawet trzynaście spotkań!

W latach 2014 oraz 2018, kiedy reprezentacja Polski zdobywała złoto Mundialu musiała przejść aż przez trzy fazy grupowe i dopiero po nich znalazła się w półfinale. Teraz postanowiono, że po rozgrywkach w 4-drużynowych grupach od razu przejdziemy do systemu pucharowego począwszy od 1/8 finału. Wydaje się to bardzo dobre i proste rozwiązanie, ale… nie do końca. Nie doszło bowiem do klasycznej gry „na krzyż” po wyjściu z grupy. Drabinka fazy pucharowej powstała w zupełnie inny sposób.

Szesnaście drużyn, które wywalczyły awans do fazy pucharowej zostało sklasyfikowane w tzw. rankingu rozstawień. O kolejności decydowały następujące kryteria – miejsce w grupie, liczba zwycięstw, punkty, bilans setów, miejsce w rankingu FIVB. Absurdalne było jednak to, że gospodarze imprezy, Polska oraz Słowenia, bez względu na swoje wyniki klasyfikowane miały być na pierwszym oraz drugim miejscu. Dlaczego? Możemy tylko się domyślać, że intencją FIVB było nie tyle uhonorowanie (a nawet jeśli, to niepotrzebne) gospodarzy, co obawa przed słabą frekwencją w kluczowych meczach turnieju w przypadku szybkiego odpadnięcia Polski i/lub Słowenii.

Do czego doprowadził ten system? Chociażby do tego, że reprezentacja Słowenii spotkała się z reprezentacją Niemiec w 1/8 finału, a dosłownie trzy dni wcześniej oba zespoły rywalizowały jeszcze w grupie. Podobnie sytuacja wyglądała z meczem Polska – USA, który po starciu grupowym powtórzył się już w 1/4 finału. Umówmy się, zbyt poważnie to nie wygląda. Pomijamy już fakt, że całkowicie zaburzona została logistyka imprezy i przed wyjściem z grupy nikt nie mógł zakładać z kim i gdzie zagra w kolejnej rundzie.

Światowa Federacja Siatkówki powinna zrozumieć, że ciągłą zmianą systemu Mistrzostw Świata nie ułatwia promocji tej dyscypliny. Wydaje się jednak, że FIVB jest daleka od takich przemyśleń, bo już za dziesięć dni rusza Mundial kobiet, a w nim na kibiców czeka jeszcze inny system rozgrywek. Tam również nie zabraknie kuriozalnych sytuacji – na pierwszy plan wysuwa się to, że reprezentacja Polski, choć jest współgospodarzem imprezy, to swój pierwszy mecz rozegra w holenderskim Arnhem.

Bilety na finał nawet za dwa tysiące złotych

Wejściówki na mecze reprezentacji Polski oraz na spotkania o medale zostały bardzo szybko wyprzedane. W związku z sukcesem sportowym naszej reprezentacji podczas ostatniego dnia imprezy zapanowało prawdziwe szaleństwo. Wielu kibiców, którym wcześniej nie udało się nabyć biletu, chciało pozyskać takowy od osób prywatnych. W większości przypadków ceny nie grały roli, co zostało wykorzystane.

Bilety najczęściej sprzedawane był pod halą lub przez portal AleBilet. Ceny niektórych z nich sięgały nawet tysiąca lub dwóch tysięcy złotych. Jednakże chętnych na zakup nawet po takiej cenie nie brakowało. Jeżeli ktoś śledził wspominany portal AleBilet, łatwo można było zauważyć, ze wszystkie wystawione bilety za sumę 2 tysięcy lub mniej, znikały bardzo szybko. Podobnie sytuacja wyglądała przed katowickim Spodkiem.

– Podeszło do mnie z piętnaście osób. Krzyknąłem sobie tysiąc złotych, ale nikt nie powiedział „Co tak dużo? Obniż pan”. Po prostu grzecznie dziękowali i szli szukać dalej. Ale przyznam, że dzisiaj chyba taniej nie znajdą. I oni o tym wiedzą – powiedział w rozmowie z portalem Sport.pl jeden z kibiców, który zdecydował się sprzedawać bilety na mecz tuż przed katowickim Spodkiem.

Jak Włosi przyjęli Mistrzostwo Świata?

Dla Italii zdobycie Mistrzostwa Świata to odzyskanie tytułu po 24 latach przerwy. Jest ono o tyle zaskakujące, że zostało zdobyte z dość odmłodzoną kadrą, która dopiero buduje swoją siłę na kolejne lata. Przypomnijmy, że przed rokiem Italia sięgnęła także po EuroVolley i także miało to miejsce w katowickim Spodku.

– Nadal nie mogę w to uwierzyć, to niesamowite uczucie. Dla nas to był wspaniały mecz. Zdawaliśmy sobie sprawę, jak trudno będzie walczyć nie tylko z zespołem mistrzów świata, ale także sprzyjającą im publicznością. Dla mojego zespołu to nie było łatwe zadanie, bo wciąż mówimy o bardzo młodej drużynie – powiedział Ferdinando De Giorgi, selekcjoner reprezentacji Włoch, który w przeszłości przez rok pracował także z naszą drużyną narodową.

Reprezentacja Włoch w siatkówce następnego dnia znalazła się na czołówkach włoskich gazet, chociaż dzieliła je z najważniejszymi wydarzeniami piłkarskimi, co nie spodobało się wielu tamtejszym kibicom. Dali oni wyraz swojemu niezadowoleniu w komentarz pod postami La Gazetty dello Sport czy Corriere dello Sport. Co więcej, w na marginalną stronę zepchnięty został także awans włoskich koszykarzy do ćwierćfinału EuroBasketu.

***

Na Mistrzostwa Świata w siatkówce można spoglądać z wielu perspektyw. Z pewnością polski kibic może być zadowolony – nasza reprezentacja ponownie dotarła do finału, na halach przy okazji meczów biało-czerwonych pojawiał się komplet widzów, a emocji po prostu nie brakowało. Gdy jednak spojrzymy szerzej, to promocji siatkówki nadal brakuje i obecny Mundial był kolejną imprezą, której potencjał w pełni nie został wykorzystany. Niestety, odnosimy wrażenie, ze wypunktowane wcześniej błędy cały czas się powtarzają.

Jak wspomnieliśmy, przed nami jeszcze jedna siatkarska impreza w tym roku – Mistrzostwa Świata kobiet. Wystartują one od 23 września, a odbywać się będą w Polsce oraz Holandii. Już teraz zapraszamy na nasz portal, gdzie będziemy na bieżąco informować o najważniejszych wydarzeniach z tego turnieju.

 

fot. FIVB

Udostępnij
Bartłomiej Płonka

Bartłomiej Płonka