19.07.2022 12:32

Robert Lewandowski w Barcelonie. Jak przebiegał medialny transfer?

To bez wątpienia najważniejszy i jednocześnie największy transfer polskiego piłkarza w historii. Robert Lewandowski został zawodnikiem FC Barcelony. Najlepszy gracz FIFA The Best 2021 roku trafił do ekipy wielokrotnego mistrza Hiszpanii na trzy lata z opcją przedłużenia pobytu o dwanaście miesięcy. Tym sposobem Robert Lewandowski dopiął swego, zostając zawodnikiem "Dumy Katalonii". Jak dokładnie przebiegał transfer? Co może zyskać kapitan reprezentant Polski w związku z przenosinami do LaLiga?

Udostępnij
Robert Lewandowski w Barcelonie. Jak przebiegał medialny transfer?

Pierwsze spekulacje

Od lat Roberta Lewandowskiego łączono z transferem do innego, czołowego klubu. Najczęściej tą ekipą był Real Madryt. W ubiegłym roku pojawił się również temat Chelsea, która poszukiwała nowej dziewiątki. Z reguły wszystkie spekulacje przyjmowano na chłodno. Bayern Monachium nie myślał nawet o sprzedaży swojego najważniejszego zawodnika, a i sam Robert Lewandowski niespecjalnie naciskał na transfer.

Nic więc dziwnego, że pierwsze informacje, jakie pojawiły się już w kwietniu m.in. na łamach TVP Sport, dotyczące ewentualnych przenosin Roberta Lewandowskiego do Barcelony, odebrano z mocną rezerwową. W szczególności, że taki scenariusz powtarzał się cyklicznie co kilka miesięcy.

Z pojedynczych wiadomości, sprawa nabrała zaskakującego tempa w maju. Choć Bayern Monachium za każdym razem starał się ucinać temat sprzedaży utytułowanego napastnika, niemieckie media jak chociażby BILD, informowały o determinacji, jaką wykazuje Robert Lewandowski w kontekście przenosin do Barcelony. Reprezentant Polski miał przekazać władzom swojego klubu, że nie chce przedłużyć umowy i szuka nowego wyzwania.

Zarząd Bayernu Monachium stanął zatem przed bardzo ważną decyzją. Opcji nie było zbyt wiele, gdyż w związku z tym, iż kontrakt polskiego piłkarza obowiązywał do czerwca 2023 roku, „Bawarczycy” mogli zatrzymać Roberta Lewandowskiego, który opuściłby Monachium na zasadzie wolnego transferu lub zdecydować się na sprzedaż.

Żaden poważny klub nie wypuściłby komunikatu na zewnątrz o chęci sprzedaży takiego piłkarza z rocznym kontraktem, gdyż to momentalnie pogarsza pozycję negocjacyjną. Bayern utrzymywał, że nie zamierza rozstawać się z Lewandowskim, co z perspektywy zarządu zespołu z Bundesligi wydawało się całkowicie normalne i zrozumiałe.

Słynna konferencja

W siedzibie Bayernu z pewnością zrobiło się bardzo gorąco pod koniec maja, gdy Robert Lewandowski udał się na zgrupowanie reprezentacji Polski i pojawił się na konferencji prasowej, na której nie zabrakło tematu transferu. 33-latek bardzo klarownie wypowiedział się na temat swojej przyszłości (2:55).

Kapitan naszej kadry otwarcie przyznał, iż chce opuścić Monachium i nie wyobraża sobie dalszego pobytu w Bayernie – Wypowiem się na ten temat tylko raz. Na dzień dzisiejszy moja historia w Bayernie dobiegła końca. Po ostatnich miesiącach wierzę, że transfer będzie najlepszym rozwiązaniem. Na ten moment skupiam się tylko na zgrupowaniu i reprezentacji.

Ponadto w trakcie konferencji miało miejsce poważne nieporozumienie komunikacyjne. Rzecznik prasowy PZPN – Jakub Kwiatkowski podczas tłumaczenia użył wyrażenia: Bayern is not a serious club, co naturalnie wywołało olbrzymią burzę w mediach społecznościowych. Słowa sprostowano chwilę później.

Wypowiedź Roberta była bez wątpienia przełomowym momentem całej sprawy. Dość rzadko zdarza się, by piłkarze o takim statusie jak Lewandowski otwarcie mówili o transferze. W szczególności, gdy był to dopiero początek negocjacji, oba kluby miały wiele tygodni, by dopiąć całą transakcję. 33-latek postawił Bayern w mocno nieciekawej sytuacji.

Tego typu postawy zawodników są dość chłodno przyjmowanie przez środowisko piłkarskie. Wystarczy przypomnieć sobie historię Antoine’a Griezmanna, który chciał ogłosić swoją decyzję za pomocą specjalnego materiału wideo. Zdecydowanie bardziej profesjonalnie wypadają rozmowy wewnętrzne.

Ręce zacierała przede wszystkim Barcelona, która na pewno zdawała sobie sprawę, że po słynnej konferencji umocni swoją pozycję w negocjacjach.

Kolejny występ

Na słowach wypowiedzianych podczas konferencji prasowej, Robert Lewandowski nie zakończył publicznych wystąpień dotyczących swojej przyszłości. Kapitan naszej reprezentacji przyjął zaproszenie do podcastu „WojewódzkiKędzierski”, w którym ponownie podgrzał atmosferę związaną z transferem – Odchodzę, bo chcę więcej emocji w życiu. Do końca nie chciano mnie wysłuchać. Coś we mnie w środku zgasło. I nie da się tego przeskoczyć. Nawet jeśli chcesz być profesjonalny, to nie nadrobisz tego. Jeśli jesteś w klubie tyle lat, zawsze byłeś w gotowości, byłeś dostępny, pomimo kontuzji i bólu dawałeś z siebie wszystko, to myślę, że najlepiej będzie znaleźć dobre rozwiązanie dla obu stron. A nie szukać jednostronnej decyzji. To nie ma sensu. Nie po takim czasie. Rozumiem jakbym grał tutaj dwa-cztery lata, ale po takiej drodze pełnej sukcesów i z mojej strony gotowości i wsparcia, to tutaj ta lojalność i szacunek są chyba ważniejsze niż ten biznes.

W tamtym momencie trudno było nawet wyobrazić sobie, że Robert Lewandowski wróci do Monachium w ramach przygotowań do nowego sezonu. Sytuacja wydawała się bardzo napięta. Bayern po raz kolejny podkreślił, że Robert Lewandowski zostanie w klubie na sezon 2022/2023. Takie słowa padły z ust Hasana Salihamidzicia pod koniec czerwca – Nasze stanowisko jest jasne. Robert ma ważny kontrakt do końca czerwca 2023 roku. Nowa oferta Barcelony? Nie zastanawiamy się nad tym. Spodziewam się zobaczyć Roberta na treningu już w połowie lipca.

Reakcja niemieckich mediów

Oba kluby nie zdołały dojść do porozumienia przed rozpoczęciem przygotowań Bayernu do nowego sezonu, dlatego Robert Lewandowski wrócił do siedziby zespołu z Monachium. W tym momencie rozpoczęła się dość spodziewana narracja ze strony niemieckich mediów. Każdy ruch Roberta Lewandowskiego był bacznie obserwowany przez dziennikarzy. BILD informował o spóźnieniach na treningi, biernej postawie w trakcie ćwiczeń, a nawet o braku wykonania kary przez Polaka w postaci zrobienia pompek.

Ile tak naprawdę narracja mediów miała wspólnego z rzeczywistością? Trudno powiedzieć. Robert Lewandowski mocno podpadł sobie zarówno Bayernowi, jak i kibicom tego zespołu, czyli największej ekipie w niemieckim futbolu. Obóz Polaka zapewne zdawał sobie sprawę, co może go czekać w momencie powrotu do klubu, dlatego ze strony samego piłkarza był mocny nacisk na to, by sfinalizować transfer przed wznowieniem treningów „Bawarczyków”.

Zaangażowanie Anny Lewandowskiej

Przy tak głośnych transferach, media zwracają uwagę na wszystkie szczegóły. Bacznie śledzą poczynania zawodnika w mediach społecznościowych. Obserwują, jakie kluby lub osoby zaczął obserwować piłkarz na Instagramie. Ponadto przyglądają się bliskim gracza. W szczególności, gdy jest to osoba rozpoznawalna.

Anna Lewandowska również miała pewien udział przy całej karuzeli transferowej. Instatory żony Roberta Lewandowskiego cytowali czołowi dziennikarze, jak chociażby Fabrizio Romano. W jednym z wpisów, gdy oba kluby jeszcze negocjowały transfer, Anna Lewandowska jasno oznajmiła, iż chciałaby wiedzieć, czy Robert Lewandowski trafi do Barcelony.

Wpadki Barcelony

Szesnastego lipca Bayern i Barcelona osiągnęły porozumienie w sprawie transakcji. Około godziny 18:00 na oficjalnym profilu „Dumy Katalonii” pojawił się komunikat dotyczący transferu reprezentanta Polski. Już w tym momencie zespół z Camp Nou zaliczył pewną wpadkę. O ile tego typu posty z reguły nie są specjalne opakowane w kontekście graficznym, to fakt, iż Barcelona zdecydowała się na zacytowanie wcześniejszego wpisu sprawił, iż wizualnie komunikat wypadł kiepsko.

Szerokim echem odbił się również materiał wideo, na którym Robert Lewandowski wita się z kibicami „Dumy Katalonii”, będąc na plaży w Stanach Zjednoczonych. Jakość wykonania tego filmiku pozostawiła wiele do życzenia i wzbudziła spory ubaw wśród kibiców innych drużyn. Na tym nie koniec. Barcelona popełniła spory błąd i na oficjalnej stronie klubu określiła Roberta Lewandowskiego jako niemieckiego piłkarza.

Wpadek sporo, jak na fakt, iż transfer ogłoszono raptem kilka dni temu. Najistotniejsza będzie jednak oficjalna prezentacja Roberta Lewandowskiego, która powinna odbyć się na początku sierpnia na Camp Nou z udziałem kibiców.

Co zyska Robert Lewandowski?

Po burzliwych tygodniach, Robert Lewandowski dopiął swego i przeniósł się do Barcelony. Reprezentant Polski postawił wszystko na jedną kartę. Niektóre słowa 33-latka z pewnością poirytowały kibiców Bayernu, efektem czego jego postrzeganie przez sympatyków niemieckiego klubu być może trochę się zmieniło, choć osiągnięcia Roberta Lewandowskiego na pewno nigdy nie będą podważane.

Jak z perspektywy czasu można podsumować całą historię tego transferu? Na to pytanie odpowiedział nam Grzegorz Kita, specjalista z zakresu marketingu i konsultingu sportowego.

– Oceniając poprzez pryzmat samego finału tej sagi transferowej, transfer Lewandowskiego do Barcelony to transakcja win-win do sześcianu. Bayern zarabia 50 mln euro na 34-letnim zawodniku, który i tak nie chciał już tam grać, a za rok odszedłby za darmo. Polak na zwieńczenie kariery trafia do klubu, o którym marzył, i w którym traktowany jest jako wielka nadzieja na przywrócenie świetności. Barcelona mając poważne ograniczenia finansowe pozyskuje genialnego napastnika, jednocześnie konkurując z takimi tuzami finansowymi jak PSG. Oczywiście nie możemy zapominać, że to ocena skutku ponieważ inaczej ocenimy jak to się wszystko zakończyło, a inaczej jak przebiegało. Przebieg sagi transferowej był to proces długotrwały, męczący i pozostawiający sporo rys na wizerunkach zarówno Bayernu jak i Lewandowskiego.

Dla Roberta Lewandowskiego przenosiny do Barcelony mają dodatkowe znaczenie. Mowa o rozwijaniu swojego marki na arenie międzynarodowej. Bayern Monachium to bez wątpienia topowy klub, ale w przypadku „Dumy Katalonii” ta rozpoznawalność na świecie jest znacznie większa, co sprawia, że zyska na tym Robert Lewandowski. Taką opinię ma również Grzegorz Kita: – Bayern to poważna marka, ale Barcelona to klub, który w pozytywnym tego słowa znaczeniu dosłownie przytłacza świat futbolu. Można zaryzykować twierdzenie, że pomimo tego, że Robert Lewandowski to wybitny profesjonalista z globalnie rozpoznawalną marką i długim pasmem osiągnięć sportowych to jednak Lewandowski w Bayernie, a Lewandowski w Barcelonie to dwaj różni Lewandowscy. Patrząc na euforię, jaka zapanowała w klubie po sprowadzeniu Lewandowskiego, spodziewam się nawet, że Barcelona może nawet ruszyć z całym przemysłem marketingowo-wizerunkowym, którego epicentrum będzie właśnie nasz rodak. Mam odczucie, że Polak traktowany jest w Barcelonie naprawdę jako główna nadzieja na odbudowę Barcy. A to też widzą media, kibice i świat biznesu. Świat marketingu kupuje przyszłość i uwielbia nowe story. Widać zresztą jaki szał zapanował wokół tego transferu.

Robert Lewandowski stoi zatem przed sporą szansą, by wskoczyć na poziom wyżej w kontekście swojej pozycji w świecie futbolu. Aktywna działalność Barcelony na rynku transferowym z pewnością może pomóc w realizacji tego zadania, gdyż szanse „Dumy Katalonii” na walkę o mistrzostwo są zdecydowanie większe niż chociażby w zeszłym roku.

Udostępnij
Wojciech Gancarz

Wojciech Gancarz