Nowy promotor, zmiana telewizji i brandu. Żużlowe Grand Prix w nowej formie
Co roku mnóstwo zmian w PGE Ekstralidze i constans w cyklu Grand Prix. Rok 2022 to jednak spore roszady pod kątem organizacji cyklu o indywidualne mistrzostwo świata na żużlu. Już dzisiaj runda na PGE Narodowym, czas sprawdzić, co się zmieniło w cyklu GP.
Dwa tygodnie temu w chorwackim Gorican rozpoczęła się rywalizacja o indywidualne mistrzostwo świata na żużlu. Bez niespodzianki, pierwszą rundę zgarnął Bartosz Zmarzlik. Zresztą zaraz za nim znalazł się drugi z Polaków – Maciej Janowski. Czy to będzie rok pod znakiem rywalizacji polsko-duńskiej? Wiele na to wskazuje. W pierwszej rundzie za Polakami uplasowało się trzech Duńczyków! Szansa na powtórkę lub rewanż już dzisiaj w Warszawie. Jednak cykl Grand Prix 2022 to nie to samo, do czego przywykli kibice przez ostatnich 20 lat.
***
Przede wszystkim zmienił się promotor cyklu, czyli firma organizująca mistrzostwa świata. Od 2000 roku, niemal od początku istnienia tej formy rywalizacji o najlepszego jeźdźca na świecie, cykl był w angielskich rękach firmy BSI. Po 21. latach jednak zakończyła się współpraca FIM(międzynarodowej federacji motocyklowej) i Anglików. To było już jasne pod koniec 2019 roku, gdy FIM podjął decyzje o zmianie promotora. Mowa o ogromnych zmianach, bowiem przyzwyczailiśmy się do Ole Olsena układającego nawierzchnię i robiącego coraz nudniejsze tory, a także transmisji w telewizji Canal+. Teraz władze przejęła grupa Discovery Sports Events. Skoro Amerykanie mają w swoich rękach telewizje, która jest na polskim rynku, jasnym było, że to koniec Grand Prix w Canal+.
Od teraz wszystkie rundy Grand Prix trafiły do internetu. Na platformie Player można oglądać każdy turniej o mistrzostwo świata za pośrednictwem pakietu Eurosport Extra. Koszt? 15 złotych miesięcznie. Niby niewiele, ale dla kogoś przyzwyczajonego do faktu, że cały żużel był niemalże w jednym miejscu, to na pewno musiał być pewien szok. Do tego stopnia, że larum podnieśli Marek Cieślak czy Jan Krzystyniak. Legendy polskiego speedwaya na łamach mediów apelowali o zmiany. – To co nas czeka, to porażka. Starsi kibice na pewno nie wykupią transmisji w internecie. Po pierwsze, nie znają się na tym, a po drugie mogą nie mieć pieniędzy. Zresztą część z nich wykupiła Canal+, który od lat pokazywał GP i co mają teraz zrobić? Wykupić kolejną rzecz? Ja na pewno tego nie zrobię – powiedział rozżalony były trener reprezentacji Polski na łamach Przeglądu Sportowego.
Nowa telewizyjna oprawa
Nie jest jednak tak źle, jak mówił o tym Marek Cieślak. Polskie rundy, czyli turnieje w Warszawie, Gorzowie, Wrocławiu i Toruniu będzie można obejrzeć w otwartej telewizji. Początkowo mówiło się o Eurosporcie, później nawet TVN-ie, który miałby być idealnym propagatorem żużla. W końcu turnieje rozgrywane w sobotę o 19:00 to byłby absolutny telewizyjny prime-time w jednej z najpopularniejszych stacji w kraju. Ostatecznie padło na TTV. Popularność zdecydowanie mniejsza, ale zasięg ogromny. Kanał można odbierać poprzez naziemną telewizję, czyli mówimy o zasięgu całej Polski i to bez dodatkowych opłat.
– Komentatorami będą Michał Korościel i Rafał Lewicki. Pierwszego kibice znają z meczów Ekstraligi w Eleven Sports. Drugi jest menadżerem Artioma Łaguty. Rosjanina z wiadomych względów w tym sezonie nie zobaczymy na torach. Studio poprowadzi kolejny z dziennikarzy Eleven – Marcin Kuźbicki. Ciekawie zapowiada się zestaw ekspertów, gdyż nimi będą aktywni zawodnicy. Piotr Protasiewicz z Falubazu i Grzegorz Walasek z Ostrovii zapewnią fachowe analizy. W parku maszyn reporterem będzie Sebastian Szczęsny – pisaliśmy trzy tygodnie temu o obsadzie ze strony telewizji.
Warto dodać, że wśród kandydatów na ekspertów był jeszcze inny żużlowiec. Mowa o Jarosławie Hampelu. Zawodnik Motoru Lublin zrezygnował jednak z propozycji, gdyż chciał lepiej przygotować się do meczów ligowych. Nie wykluczył jednak, że w przyszłości – po karierze – przyjmie ofertę telewizyjnego eksperta.
Rosjanie bez taryfy ulgowej
Żużel dość mocno zamanifestował swoją postawę w stosunku do Rosjan. W PGE Ekstralidze nie obejrzymy żadnego z żużlowców rosyjskich. No chyba że nazywają się Gleb Czugunow i rok wcześniej udało im się zdobyć obywatelstwo na różne sposoby. Podobnie sytuacja wyglądała w cyklu Grand Prix. FIM oraz Discovery Sports Events szybko podjęli decyzje o usunięciu dwóch zawodników ze startów. Sportowo to ogromne straty. W końcu Artiom Łaguta miał bronić tytułu mistrzowskiego, który zgarnął jesienią 2021 roku. Nie ma także Emila Sajfutdinowa, a więc trzeciego zawodnika poprzedniego sezonu. Ich miejsce zajął wyspiarski duet – Jack Holder oraz Daniel Bewley, którzy mieli być rezerwowymi cyklu Grand Prix.
Dodatkowo Discovery błyskawicznie podjęło inną decyzje. Z kalendarza już po dwóch dniach rosyjskiej agresji zniknęła runda w rosyjskim Togliatti. – W obliczu niezwykle smutnych i niepokojących wydarzeń na Ukrainie, motocyklowa federacja FIM, światowy organ zarządzający sportem motocyklowym, wraz z Discovery Sports Events, promotorem serii FIM Speedway Grand Prix, potwierdzają, że w obecnych okolicznościach nie jest możliwe zorganizowanie FIM Speedway GP MFR – Togliatti, które pierwotnie miały się odbyć 9 lipca. Organizator wydarzenia został poinformowany. Myśli całej rodziny Speedway GP są z wszystkimi cierpiącymi w wyniku sytuacji na Ukrainie – czytaliśmy w oświadczeniu organizatorów.
Młodzieżowcy pod opieką cyklu
Warto dodać, że wraz ze zmianą zarządcy cyklu, także pozostała rywalizacja o tytuły mistrzowskie uległa zmianie. Cykl SGP2 będzie dotyczyć mistrzostw do lat U21, a SGP3 jeszcze młodszych – 16-latków. Oczywiście nie będzie w tak szerokiej formie, jak seniorski czempionat. Zamiast kilkunastu rund, będzie kilka. Trzy w U21 i jedna w U16. Warto dodać, że najmłodsi pojadą tuż przed głównymi turniejami, na głównych arenach zmagań. W przypadku U21 pierwszą obejrzymy już za dwa tygodnie. 27 maja pięciu Polaków ruszy do rywalizacji o mistrzostwo świata juniorów w Pradze. Warto dodać, że dziką kartę na te zawody dostała Niemka Celina Liebmann.
***
Przeczytaj pozostałe nasze teksty o żużlu:
Marka czy pieniądze? Polski żużel stawia na drugie
Rekordowe pieniądze, śmieszne nazwy, gonitwa za XXI wiekiem. Żużlowa Ekstraliga w pigułce