17.03.2022 11:25

Były wielkie pieniądze, ale to koniec. Rosja, futbol i kasa z różnych źródeł

Rosyjski futbol to przede wszystkim ogromne pieniądze. Polskie kluby nijak nie mogły i nadal nie mogą konkurować i rywalizować z rywalami zza wschodu. Mowa oczywiście o kwestiach finansowych. Pieniądze jednak pochodziły i nadal pochodzą z różnych niepokojących źródeł. Rzadko kiedy mówimy o "czystej" forsie. Kto finansował największych? Poznajmy kolejną listę wstydu.

Udostępnij
Były wielkie pieniądze, ale to koniec. Rosja, futbol i kasa z różnych źródeł

Wiele razy, gdy polski piłkarz wybierał ligę rosyjską, mówiło się, że to skok na kasę. Rosja? Zamiast iść na zachód i robić karierę. Czy to prawda? I tak, i nie. Z Rosji zawsze trudniej było wyfrunąć na zachód i się wypromować. Jednak przykład Macieja Rybusa pokazał, że można było trafić nawet do Olympique Lyon. Głównym motywem były jednak pieniądze i trudno się dziwić.

Obecnie zacznie ich brakować i raczej transfery w tym kierunku szybko staną się historią. Zwłaszcza, że wartość rubla dzisiaj to już niemal tylko papier… Przez lata jednak wielu Rosjan finansowało piłkę i w ten sposób ogrzewało się w blasku jupiterów. Będąc sponsorem lub właścicielem największych klubów i organizacji, mogli przecież pojawiać się na największych arenach sportowych Europy i świata. Każdy z nich jednak miał lub ma związki z Władimirem Putinem. Krótko mówiąc, w każdym przypadku ich pieniądze są po prostu ubrudzone krwią. Wielkie, kuszące, ale mające za sobą nieetyczne podłoże.

***

O samym Putinie pisać nie warto, wszystko jest jasne. Najważniejsza osoba w Rosji od kilkudziesięciu lat. Ma jednak mnóstwo popleczników, którzy porobili kariery. Regularnie ich widujemy w telewizji. Czasem ze względów politycznych, gospodarczych, a także wielokrotnie przy okazji wydarzeń sportowych.

Ramzan Kadyrow

Kolejny z rodu prezydent republiki Czeczenii. Jego ojciec Achmat zginął w zamachu w 2004 roku. Po kilku latach objął urząd prezydenta, premiera, a także szefa republiki czeczeńskiej. Jednocześnie od wielu lat honorowy prezes Achmatu Grozny, który wcześniej nazywał się Terek. Jeden z najważniejszych i najbardziej zaufanych ludzi Putina. Gdy Rosja potrzebowała pomocy, to właśnie oddziały Kadyrowa ruszyły na pomoc w inwazji Ukrainy.

Kadyrow to także wielki fan sportu. Będąc honorowym prezesem, a de facto właścicielem Achmatu wielokrotnie dawał dowód swojej wdzięczności piłkarzom. Nietrudno znaleźć relacje polskich piłkarzy, którzy występowali w Groznym. Wygrana w Moskwie? Pokaźna premia, luksusowe samochody lub zegarek. To pierwsze oczywiście przyniesione w siatce, bez żadnych podatków ani zabaw z wysyłaniem na konto.

Strach minął właściwie po pierwszym meczu, w którym Cleber strzelił bramkę. Mecz był o tyle ważny, że były to lokalne derby ze Spartakiem Nalczyk, a strzelony w końcówce gol Brazylijczyka dał drużynie trzy punkty. Do szatni wszedł Ramzan Kadyrow i powiedział: „Dla wszystkich premia, a dla Clebera to” i wręczył mu kluczyki do land rovera – pisał w 2012 roku Przegląd Sportowyt. W tym samym roku o hojności Kadyrowa przekonał się Maciej Rybus. Polski zawodnik od lat gra z sukcesami w Rosji. Dzisiaj zawodnik Lokomotiwu Moskwa, wcześniej kilka sezonów spędził w Groznym. – Trener wraz z prezesem weszli do szatni i zakomunikowali drużynie, że Maciek w nagrodę za świetny występ ma dostać mercedesa E klasy – opowiadał jego menadżer Mariusz Piekarski na łamach Super Expressu w 2012 roku. Chodziło o mecz z Dynamem Moskwa. Rybus strzelił dwa gole, a Terek wygrał 2:1. To wystarczyło, by zostać nowym posiadaczem mercedesa.

Rosja oligarchami stoi

Tych można byłoby wymieniać zapewne w nieskończoność. Romana Abramowicza znają wszyscy. To dzięki niemu Chelsea w XXI wieku osiągnęła gigantyczne sukcesy. Zresztą Abramowicz to nie tylko Chelsea. Niewielu pamięta, ale początkowo kłopotem miały być wspólne występy Chelsea i CSKA Moskwa w Lidze Mistrzów. Ten oligarcha także był sponsorem stołecznego klubu w Moskwie. Ostatecznie kłopotów nie było, gdyż tacy ludzie raczej tak „przyziemnymi” sprawami nie muszą sobie zawracać głowy. Teraz okazuje się, że historia może zatoczyć koło. Obecnie właścicielem CSKA jest WEB jeden z banków, który już odczuł sankcje. To może się jeszcze pogorszyć. Dlatego też trudno oczekiwać, by bank miał dotować dodatkowymi środkami wielki klub. CSKA już dzisiaj ma spore kłopoty finansowe i nałożone ograniczenia w związku z sytuacją w klubowej kasie.

Roman Abramowicz lada moment miał sprzedać Chelsea, ale brytyjski rząd pokrzyżował mu plany. Sankcje, jakie na niego nałożył uniemożliwiają mu sprzedaż klubu. Tzn. może to zrobić, ale bez wzbogacenia się. Krótko mówiąc oddać klub w czyjeś ręce za darmo. Jak sytuacja się rozwinie? Zobaczymy, ale życie nie znosi próżni i lada moment może zyskać inny klub. Spekuluje się także, że zakup wojskowego CSKA miałoby być planem Kremla i jednym z zadań od zaprzyjaźnionego z Abramowiczem Władimira Putina. Rosja przecież potrzebuje potęgi, a takową Abramowicz potrafi zbudować.

Ojciec właściciel, syn piłkarz

Innym bliskim człowiekiem Putina był Boris Rotenberg. Zresztą tak samo nazywa się jego syn. Co ciekawe Rotenberg senior był prezydentem i właścicielem Dynama Moskwa, gdy Rotenberg junior grał w nim. Drugi z synów – Roman – to m.in. szef marketingu lokalnej potęgi hokejowej SKA St. Petersburg. Boris nadal pozostał przy piłce. Kojarzycie PFC Sochi? Klub grający w rosyjskiej Premier Lidze powstał w 2018 roku na bazie relokacji Dynamo St. Petersburg. Boris Rotenberg kupił najpierw klub z północy Rosji, a później zarządził przeprowadzkę tysiące kilometrów na południe. Dzięki temu jeden z najpopularniejszych kurortów w kraju, a także gospodarz Igrzysk Olimpijskich i piłkarskiego mundialu, zyskał w końcu drużynę na poziomie.

Po aneksji Krymu, Boris Rotenberg został wpisany na czarną listę współpracowników Kremla, podobnie zresztą jak zrobiła to Unia Europejska. Wtedy chodziło o udział jego SMP Banku w pomyśle budowy mostu łączącego Rosję z Krymem. Oligarcha został także objęty sankcjami przez rząd Wielkiej Brytanii dwa dni przed rosyjską inwazją na Ukrainę, co później uczyniły ponownie Stany Zjednoczone.

Boris Rotenberg, brat Igora, to drugi ze współudziałowców spółki SGM. Majątek obu szacowany jest przez Forbesa na ok. miliard dolarów. I on uważany jest za jednego z najbardziej zaufanych ludzi Władimira Putina. Do braci należy nie tylko firma budowlana, lecz także jedna z największych w Rosji sieci bankomatów – czytamy na stronie Gazeta.pl. Warto dodać, że te firmy są ściśle związane z Gazpromem. Dodatkowo jego SMP Bank był jednym z głównych sponsorów Siergieja Sirotkina w startach w Formule1. M.in. z tego powodu Robertowi Kubicy przypadła jedynie rola rezerwowego w zespole.

Łukoil i jego Spartak

Duet Leonid Fedun i Wagit Alekperow to dwie najważniejsze osoby Spartaka Moskwa. Pierwszy z nich to prezydent klubu, a drugi ma największy procent akcji tego giganta. Obaj to także kluczowe osoby w spółce Łukoil. Rosyjski gigant naftowy od wielu lat widnieje na koszulkach byłego rywala Legii w Lidze Europy. W Polsce stacje Łukoil przez wiele lat były dość popularne. W 2016 roku w całości zniknęły z przestrzeni publicznej. To jednak nie oznacza, że tej firmy wcale nie ma na polskim rynku. Stacje tej firmy przejął austriacki Amic, który współpracuje z Łukoilem.

Wielkie koncerny były także legitymizowane przed zachodnich polityków. Dopiero po rosyjskiej inwazji na Ukrainę były kanclerz Austrii Wolfgang Schuessel zrezygnował z posady w Łukoilu. Co ciekawe Łukoil kilka dni temu opowiedział się za jak najszybszym zakończeniem wojny prowadzonej przez Rosje. Chodzi o pokojowe rozwiązanie sprawy drogą dyplomatyczną. Jednak kluczową sprawą są tutaj sankcje. To one mogą być głównym motywatorem takich oświadczeń rosyjskich oligarchów zarządzających wielkimi przedsiębiorstwami.

Napaść Rosji na Ukrainę i nałożenie sankcji przez kraje zachodnie doprowadziło do gigantycznej przeceny rosyjskich spółek na londyńskiej giełdzie. Kapitalizacja Łukoila według notowań z Londynu w środę wynosiła niecałe 222 mln dol., co oznacza spadek o 99,64 proc. licząc rok do roku, a Gazpromu o 99,45 proc., do 603,7 mln dol. – czytamy na stronie PolsatNews.pl.

Łukoil, Fedun i Spartak to połączenie rodzinne. Partnerka Leonida Feduna, Zarema Salichowa także aktywnie włącza się w codzienne funkcjonowanie klubu. Ale nie tak, jakby kibice sobie tego życzyli. Potrafiła publicznie krytykować trenera Ruia Vitorie czy też insynuowała odmienne preferencje seksualne byłego trenera Domenico Tedesco i byłego piłkarza Demy’ego de Zeeuwa. Fani najpopularniejszego klubu w stolicy, chcieliby usunięcia jej w cień, gdyż kompromituje klub. Już niedługo można się spodziewać potomków miliardera wokół klubu. Póki co nadal przekazywanie fortun i udziałów w spółkach, w ręce członków rodziny nie jest popularne w Rosji. Jednak dwóch oligarchów – w tym Fedun – zdecydowało się na ten krok.

W ślad za nim podążył współzałożyciel Lukoil PJSC Leonid Fedun – w październiku przepisał udziały w spółce energetycznej o łącznej wartości 1,3 miliarda dolarów dwójce swoich dzieci. Niedługo potem Jewtuszenkow podwoił udziały Felixa do 5 proc – pisał w 2019 roku portal Forsal.pl

Gazprom

W Rosji Zenit St. Petersburg, w Europie kolejne kluby. Do niedawna Schalke, Austria Wiedeń i Crvena Zvezda. Z tego międzynarodowego portfolio ostali się jedynie Serbowie. Schalke jako pierwsze usunęło logo rosyjskiego giganta gazowego, a kilka dni później zakończyło współpracę. Strata? Około 10 milionów euro za sezon! Tą samą ścieżką poszli Austriacy. Jedynie Zvezda się oparła, ale kwestie rosyjsko-serbskie to temat na inną dyskusje. W Belgradzie Rosja to brat i trudno się temu dziwić patrząc na historię. Tę najnowszą i tę sprzed wielu lat.

Gazprom to także wieloletni – były już – sponsor Ligi Mistrzów. Tutaj UEFA także zdecydowała się na zerwanie umowy i zakończenie współpracy. Jednak gigant gazowy nadal wspiera na szeroką skalę sport. Przede wszystkim Zenit St. Petersburg. Czołowy rosyjski klub to okręt flagowy wśród sponsorskich deali Gazpromu. Logo koncernu jest widoczne wszędzie, a pieniądze pomogły spełnić wiele miejscowych marzeń. – Zenit wielokrotnie także szokował transferowymi kwotami. Po raz pierwszy zrobił to w 2008 roku, gdy tuż po zwycięstwie w Pucharze UEFA podkupił z Dynama Moskwa Danny’ego. Portugalczyk kosztował 30 milionów dolarów, co w ówczesnych latach było ogromną kwotą, zwłaszcza przy wewnętrznym transferze w Rosji. Potem kwoty mniej szokowały, ale nazwiska już tak. W Petersburgu grali przecież Hulk czy Axel Witsel, których kusiły większe kluby z Europy Zachodniejpisał latem ubiegłego roku Futbol News.

***

Rosja nigdy nie zawojowała Ligi Mistrzów, tak jak chcieliby tego ich możni właściciele. Wydawano mnóstwo pieniędzy, transfery sięgały kilkudziesięciu milionów euro. Wszystko na co było stać CSKA i Zenit, to triumfy w Pucharze UEFA. Sukcesy spore i promujące rosyjski sport, a co za tym idzie politykę Kremla. Na pewno jednak pojawił się ogromny niedosyt w Moskwie i Petersburgu. Teraz jednak trudno będzie liczyć na zawojowanie Europy. Sankcje przynoszą pierwsze efekty, a więc spadek wartości rubla i odłączenie Rosji od wielu systemów finansowych. Dla piłki nożnej to może oznaczać jedno – utratę największych zagranicznych gwiazd biegających po rosyjskich boiskach. Bez nich, realizowanie zadań przez wielkie spółki i najbogatszych Rosjan będzie niemożliwe.

Udostępnij
Rafał Szyszka

Rafał Szyszka