Koszulki piłkarskie – strój do pracy czy już lifestyle?
Strój to wyraz gustu oraz preferowanego stylu. To często również manifest poglądów czy też sympatii względem chociażby ulubionego artysty. Szczególne miejsce pośród różnych rodzajów strojów zajmują koszulki piłkarskie. Dla wielu noszących je osób stanowią zdecydowanie coś więcej niż tylko element sportowej garderoby.
Koszulka piłkarska, czyli historia i tradycja
– Ja jestem Henry!
– Ja zamawiam Ronaldo!
– To ja będę Beckhamem!
Kto grał w dzieciństwie czy też jako nastolatek w piłkę, ten doskonale kojarzy takie dialogi. Zanim zaczynało się za nią biegać, najpierw trzeba było wybrać składy, a gdy drużyny były już ustalone, często wybierało się ulubionego zawodnika, którym było się w podwórkowej Lidze Mistrzów.
Po osiedlowych boiskach, niczym w okazjonalnych meczach gwiazd, biegali więc koło siebie Henry, brazylijski Ronaldo, Beckham, Kluivert czy też Totti i to nierzadko w swoich klubowych, choć niekoniecznie oryginalnych trykotach. Koszulka ulubionego gracza z marszu podniosła bowiem umiejętności, a mecze od razu stawały się lepsze, bardziej prawdziwe.
Dziś obserwując nowe pokolenia młodych graczy na orlikach widać, że choć zmienili się bohaterowie, bo na topie są już chociażby Ronaldo, ale ten z Portugalii, Messi, Lewandowski czy też Mbappe lub Haaland to wielu z nich także przywdziewa na podwórkowe mecze klubowe bądź reprezentacyjne barwy.
Lata bowiem mijają, ale w kwestii piłkarskich koszulek jedno pozostaje niezmienne – dla wielu osób koszulka z konkretnym herbem czy nazwiskiem na plecach to coś o wiele więcej niż trochę materiału. To godziny przed telewizorem spędzone na oglądaniu ukochanego klubu i chwile wzruszeń oraz momenty zwątpienia. To tradycja przekazywana z ojca na syna. To emocje związane z wizytą na stadionie na drugim końcu Europy i smak spełnionego marzenia. Dla niektórych nawet i prawdziwa świętość.
Rekordzista z Argentyny
W kontekście sentymentalnej wartości koszulek piłkarskich można śmiało stwierdzić, że dla wielu osób są one z pewnością czymś więcej niż tylko strojem do pracy czy koszulką wkładaną na spotkanie ze znajomymi.
W tym gronie znajduje się m.in. Daniel Goldfarb, który figuruje w Księdze Rekordów Guinnessa jako posiadacz największej kolekcji koszulek piłkarskich na świecie. Argentyńczyk ma dokładnie 762 koszulki, a zdecydowana większość z nich to trykoty jego ukochanego River Plate, w tym historyczne egzemplarze z lat 30. XX wieku.
Na przykładzie Daniela Goldfarba i jego imponującego zbioru doskonale widać także, że koszulki piłkarskie to również ogromny potencjał marketingowy. Kluby z całego świata są tego oczywiście jak najbardziej świadome.
Koszulka piłkarska, czyli marketing
Piłkarski trykot to dziś nie tylko sentyment. Zresztą jedno nie wyklucza w tym przypadku drugiego. Na odwołaniu do sentymentu, czyli do czegoś potencjalnie niemierzalnego w żadnej walucie, posługując się sprytnymi technikami sprzedaży można jak najbardziej zarabiać. Z tego względu różne kluby od czasu do czasu wypuszczają np. kolekcjonerskie wersje swoich strojów wzorowane na tych sprzed kilkudziesięciu lat.
Nie ma też przypadku w tym, że powrót Cristiano Ronaldo do Manchesteru United sprawił, że kibice „Czerwonych Diabłów” kupili rekordową liczbę koszulek Adidasa z numerem „7” i z nazwiskiem portugalskiego gwiazdora na plecach. Zgodnie z medialnymi doniesieniami na ten temat ich sprzedaż miała wygenerować sumę ponad 32 milionów funtów i to zaledwie w 12 godzin.
Kwota ta oczywiście nie zasiliła w całości budżetu drużyny z Old Trafford i nie jest też tak, że z zysków z koszulek opłaca się transfery najlepszych graczy, ale oddaje jak ogromny jest obecnie potencjał marketingowy dotyczący rynku koszulek piłkarskich na świecie.
W kwestii tej tradycja mocno miesza się już dziś z modą, byciem cool, trendy i na czasie. Piłka nożna trafiła do społecznej świadomości także pod tym względem, a piłkarze to dziś ikony popkultury.
Prężnie w tym temacie działa m.in. PSG, którego włodarze kreują modę na klub, utożsamiając go z Paryżem i promując przekaz, że nie chodzi już tylko o futbol, ale właśnie o styl życia i pewne idee. Francuzi nie są oczywiście w tym aspekcie odosobnieni, dlatego też efekty są takie, że tej czy innej koszulki piłkarskiej nie zakłada się już tylko na mecz, ale także idąc do pracy czy na spotkanie ze znajomymi.
W związku z powyższym nie powinien zatem dziwić też fakt, że nie brakuje osób, które w swojej szafie zamiast kolekcji t-shirtów znanych sieciówek mają kolekcję różnych piłkarskich koszulek i to niekoniecznie tylko tych zespołów, którym kibicują. W modzie są dziś też m.in. koszulki drużyn z Afryki, których projektanci stawiają na różne etniczne motywy, czyniąc z takich trykotów łakomy kąsek dla kolekcjonerów.
Perełki i klasyki z lumpeksów
W kwestii piłkarskich trykotów jako stylu życia na uwagę zasługuje też jeszcze coś innego. Jest to mianowicie fakt, że znajdują się one w obiegu zarówno w sposób oficjalny, za sprawą umów między producentami a poszczególnymi zespołami, które sprzedają je za pośrednictwem swoich klubowych sklepów, jak również handel nimi ma wymiar o wiele bardziej oddolny.
Chodzi tutaj o drugi obieg koszulek piłkarskich za pośrednictwem takich serwisów i aplikacji jak Allegro, OLX czy też Vinted, jak również to, że można je znaleźć w second handach. Kto zdążył trochę zaznajomić się z tym tematem ten wie, że na niektórych perełkach z lumpeksów można całkiem dobrze zarobić. W tym aspekcie koszulki piłkarskie to też już zdecydowanie styl życia.
Doskonale świadczy o tym przykład założycieli firmy Classic Football Shirts. Był rok 2006. Doug Bierton i Matt Dale, zamiast przygotowywać się do egzaminów na studiach, przeszukiwali sieć w poszukiwaniu koszulki reprezentacji RFN z mundialu we Włoszech. To właśnie wtedy w ich głowach zrodził się pomysł na wyjątkowy biznes, by na poważnie zająć się handlem koszulkami retro.
Doug i Matt przeznaczyli na ten cel wszystkie swoje oszczędności, by zdobyć jak najwięcej unikatowych koszulek sprzed lat. Social media nie były wtedy jeszcze tak popularne, więc część funduszy przeznaczyli też na reklamę w sportowej prasie. Bogata i różnorodna kolekcja, w której obok koszulki Johana Cruijffa z Washington Diplomats znalazły się też np. różowe trykoty Palermo sprawiła, że wraz z upływem czasu rośli w siłę i finalnie odnieśli ogromny sukces.
Dziś Doug Bierton i Matt Dale są właścicielami prężnie działającej firmy, zatrudniającej blisko 100 osób, której obroty według ich szacunków miały wynieść w 2020 roku 15 milionów funtów.
Startowali w akademiku. Skończyli w magazynie o powierzchni wynoszącej ponad 7 tysięcy metrów kwadratowych, w której znajduje się imponująca kolekcja prawie pół miliona koszulek. Wszystko zaczęło się od jednej – reprezentacji RFN z mistrzostw świata we Włoszech. Ich historia to jeden z najlepszych przykładów na to, że koszulki piłkarskie zdecydowanie mogą być stylem życia.