Lukas Podolski zbawcą dla wszystkich
Ledwie skończyliśmy Euro 2020, a za półtora tygodnia do gry wróci polska Ekstraklasa. Kibicom niełatwo będzie się przestawić z wielu względów. Jednym z pozytywów przed sezonem 2021/2022 jest hit transferowy Górnika Zabrze. Lukas Podolski po wielu latach od zapowiedzi, trafił do Polski i z miejsca będzie największą gwiazdą ligi.
Od początku trwają dyskusje, jak sportowo może pomóc Lukas Podolski. W końcu mowa o mistrzu świata z 2014 roku, ale takim, który najlepsze lata kariery ma już za sobą. Jednak „Poldi” sprzed lat, gwiazda kadry Niemiec, i dzisiaj to dwie różne sprawy. Wtedy był tylko sportowcem. W Zabrzu będzie piłkarzem, gwiazdą drużyny i instytucją, która może wiele pomóc i załatwić!
Zapełni stadion w Zabrzu
Wszyscy zachwycaliśmy się frekwencją w Zabrzu, tuż po powrocie Górnika do Ekstraklasy w 2017 roku. Wyniki pomagały, by tak się stało. Jako beniaminek zameldowali się tuż za ligowym podium i awansowali do europejskich pucharów. Dodatkowo mieli w swoim składzie gości, którzy ocierali się lub byli w reprezentacji Polski – Damiana Kądziora i Rafała Kurzawę oraz gwiazdę ligi Igora Angulo. Wówczas kibice KSG gwarantowali bardzo wysoki procent zapełnienia swojego obiektu. Według liczb z portalu 90minut.pl za sezon 2017/2018, Górnik aż 11 razy miał frekwencję powyżej 20 tysięcy kibiców! W sześciu kolejnych przebił granicę 10 tysięcy, a tylko raz zdarzyła się liczba poniżej. Tutaj mowa o spotkaniu z Pogonią Szczecin pod koniec lutego przy bardzo niskiej temperaturze – około -1o stopni!
Jednak z czasem Górnik nieco poszedł w dół piłkarskiej hierarchii ligowej. Nietrudno się spodziewać, że poszedł za tym regres frekwencyjny. Nawet u najlepszych to normalne. A mówimy o klubie, który jest specyficzny pod wieloma względami. Ogromne tradycyjne, wielka baza kibiców mocno utożsamiających się z lokalnym środowiskiem. Jednak od wielu lat brak poważnych sukcesów. Dla Górnika Zabrze same występy na najwyższym szczeblu nie są bowiem sukcesem, tylko czymś normalnym.
Teraz jednak fani na Roosevelta będą przyjeżdżać z kolejnego powodu. Dla regularnie chodzącego kibica to będzie kolejny magnes. Natomiast dla tych, którzy odwiedzają stadiony od przypadku do przypadku, już jeden z głównych powodów.
Ponadto może się udać pozyskać wielu nowych fanów. Np. tych, którzy zamiast meczów na stadionie, wybierają piłkę zagraniczną przed telewizorem. O tych kibiców powinny kluby walczyć jak najmocniej. Oni są zainteresowani futbolem, ale w innym wydaniu. Jednak zobaczenie mistrza świata w akcji i gościa, którego oglądali wielokrotnie na swoim telewizorze, może ich skusić. A gdy już przyjdą, pewnie jakaś część zostanie na stałe, np. oczarowana atmosferą na stadionie lub innymi atrakcjami.
Akademia oczkiem w głowie
Kibice na stadionie będą mieli przełożenie na wiele innych spraw. W tym tą najważniejszą dla Lukasa Podolskiego. Od momentu przyjścia do klubu i oficjalnych wywiadów, akademia jest tematem, o którym najgłośniej mówi mistrz świata 2014. Warto dodać, że jednym z najbardziej zaangażowanych w przyjście Podolskiego do klubu był Łukasz Milik. Prywatnie brat Arkadiusza, a zawodowo dyrektor akademii KSG.
Ściągnięcie kibiców będzie miało jeszcze jeden plus – ojciec zabierze syna na mecz, a ten później być może zechce zostać młodym adeptem w akademii Górnika Zabrze. Docelowo poziom ma być wyśrubowany, ale do tego potrzeba poszerzenia dołu piramidy futbolowej w Zabrzu i okolicach. To łatwe na Górnym Śląsku nie będzie. Konkurencja, historyczne uwarunkowania i lokalne animozje robią swoje.
Rodzina od lat kibicująca Ruchowi Chorzów raczej nikogo do akademii Górnika nie zaprowadzi i odwrotnie. Jednak można będzie można znacznie bardziej powalczyć o tych niezdecydowanych. Np. z zachodu Małopolski czy całego województwa opolskiego, które pod względem piłkarskim jest daleko w tyle za Górnym i Dolnym Śląskiem. Jednocześnie będąc łakomym kąskiem ze względu na swoje położenie.
Stadion zakończony?
Lukas Podolski na starcie rzucił też władzom miasta temat dokończenia budowy stadionu. Do niedawna żartowano, że gdyby złączyć obiekty Górnika i ŁKS-u, wówczas będzie łącznie jeden ładny obiekt. Od tamtej pory w Łodzi budowa idzie pełną parą i już jest jasne, że tam miejscowa arena szybciej zostanie „domknięta” niż w Zabrzu. Mimo że Górnikowi potrzeba tylko jednej trybuny.
Według zapewnień władz miasta, obiekt może będzie gotowy w całości do końca 2023 roku. Jeśli uda się załatwić taką sprawę, wzmocnić akademię, poprawić infrastrukturę oraz frekwencje, to ten transfer będzie warty znacznie więcej niż jakakolwiek liczba goli strzelonych przez byłego reprezentanta Niemiec. Krótko mówiąc więcej pożytku organizacyjnego niż sportowego i wcale nie będzie to żaden zarzut do Lukasa Podolskiego.
Inni zacierają ręce
Gdyby zapytać organizatorów meczów, który klub pozwala zarobić najwięcej na dniu meczowym, nie byłoby niespodzianki. Przyjazd Legii Warszawa to zazwyczaj wzrost frekwencji o kilkanaście procent w stosunku do średniej. W nieco mniejszej skali to wygląda, gdy do miasta X przyjeżdża Lech Poznań, ewentualnie Wisła Kraków. Ci ostatni może dzisiaj sportowo już nie plasują się tak wysoko, ale marka nadal przyciąga. Ponadto nazwisko Jakuba Błaszczykowskiego też robi swoje.
Szanując dokonania „Kuby”, jednak Lukas Podolski jest półkę wyżej. To właśnie może być magnesem na innych stadionach, by przyjść na mecz z Górnikiem Zabrze. Im większe miasto, tym większa szansa na to, że kibice już widzieli topowych zawodników. Nie tylko u siebie w lidze, ale ewentualnie podczas innych imprez organizowanych na lokalnych stadionach. Jednak wizyta „Poldiego” w Niecieczy czy Łęcznej na pewno będzie sporym wydarzeniem. To samo w klubach, które długie lata spędziły poza Ekstraklasą. Weźmy taką Stal Mielec czy powracającego po 36. latach Radomiaka.
Znacznie łatwiej niedzielnego kibica przyciągnąć na stadion, gdy dowie się, że zagra w meczu Lukas Podolski. Oczywiście to może być krótkoterminowe związanie się z kibicem-klientem, ale zawsze pozostaje nadzieja, że ten wróci na stadion.
Sytuacja win-win-win…
Górnik Zabrze sportowo, organizacyjnie, marketingowo, szkoleniowo i infrastrukturalnie. Na tylu płaszczyznach może zyskać klub. Pozostałe kluby, jako się rzekło również może przyciągną nowych kibiców i w jakiś sposób zatrzymają na stadionie. Dorzućmy do tego sponsorów, którzy zainteresowani takimi lokalnymi wydarzeniami, mogą wysupłać dodatkowe pieniądze na promocje.
Wreszcie telewizja będzie prawdopodobnie zadowolona. Jest okazja do promocji wydarzeń z udziałem Lukasa Podolskiego. Nadawcy ligowi chętnie będą korzystać z obecności mistrza świata w różnych programach. Można się też spodziewać, że Górnik zostanie więcej meczów w telewizyjnym „prime-time”. Przecież tuż po transferze pojawiły się głosy, by dostosować godziny meczów KSG do występów Podolskiego w niemieckim Mam Talent.
To już może przesada. Z drugiej strony pokazująca w jakiej sytuacji jesteśmy. Ekstraklasa chce czy nie chce, musi wycisnąć obecność roczną – a może dłuższą – Lukasa Podolskiego do maksimum. Prędko kolejnego mistrza świata na polskich boiskach raczej nie zobaczymy…