PZP uczy piłkarzy mediów społecznościowych
Polski Związek Piłkarzy. Kojarzycie? Nie? Macie prawo. Organizacja, która ma pomagać piłkarzom w przeróżnych kwestiach nie jest zbyt popularna.
Założona z inicjatywy byłego zawodnika Widzewa Łódź, Marka Pięty, ma przede wszystkim wspierać przedstawicieli futbolu w sprawach prawnych. Siedzibę mieszcząca się jakiś kilometr od stadionu byłego klubu prezesa Pięty, miałem okazję niegdyś odwiedzić. Jak się miało okazać kilka miesięcy później, dobrze się stało, że nie zostałem tam na dłużej.
Nie będę tutaj opisywać tego, jakie są tam warunki pracy i podejście do samych pracowników. Skupię się na tym, co ostatnio PZP wypuściło na swej stronie. Chodzi o nazwany dumnie przez ludzi z tejże organizacji „Poradnik korzystania z mediów społecznościowych” (do pobrania TUTAJ). Niestety to wiekopomne dzieło, które powinno być omawiane przez doktorów habilitowanych na uczelniach, nie zostało podpisane. Nie wiadomo kto je stworzył, ale jedno jest pewne. Jeśli szukacie przykładu jak napisać beznadziejną pracę o social media, to po prostu pokażcie poradnik, który wyszedł od PZP.
Jako osoba, która z mediów społecznościowych korzysta od kilku lat, nie mogę pogodzić się z tym, że ktoś mógł wypuścić, za przeproszeniem, tak gówniany poradnik. Jest to obraza dla ludzi, którzy zajmują się tym profesjonalnie. Najłatwiej można byłoby stwierdzić, że wypuszczone przez PZP „coś” to jeden wielki błąd. Warto jednak wypunktować gafy, jakie zostały popełnione w tym „dziele”.
Podane rodzaje social media
Zdaniem Polskiego Związku Piłkarzy, na social media składają się jedynie Twitter i Facebook. Nie wiem w jakiej rzeczywistości żyją ludzie z tego związku, ale brak Instagramu, YouTube’a, G+, Snapchatu, to pokaz ignorancji ze strony osób, które tworzyły poradnik.
Opis portali
Nie włożono wiele pracy w wyjaśnienie tego, na czym Twitter i Facebook polegają. Zerżnięto opisy z Wikipedii. Nie przedstawiono żadnych danych, ani różnic pomiędzy obydwiema platformami. Wszystko jest zrobione na zasadzie: kopiuj – wklej.
Przykłady prowadzenia profili
Tutaj także mamy do czynienia z pójściem po linii najmniejszego oporu. Nieudolność widać przede wszystkim po tym, jakie przykłady zostały przedstawione. Twórcy nie rozróżniają prywatnych profili, od tzw. „fanpage’ów”. Gdy zobaczyłem zrzut ekranu przedstawiający prywatny wpis Kuby Koseckiego, który udostępniony był tylko dla jego znajomych. Zostało więc w perfidny sposób wykorzystane to, że któryś z pracowników PZP mając Jakuba wśród znajomych na FB, po prostu sobie użył jego wpisu. Co ciekawe jako przykłady podane zostały tylko te złe. Jeśli chodzi o Twittera to napisano o Ryanie Babelu i jego twittcie na temat sędziów. Ciekawe jest też to, że zamiast pokazać dobre przykłady, skupiono się tylko na tych złych.
Brak instrukcji co SM mogą dobrego dać
W normalnym poradniku powinny być zarówno przykłady złego wykorzystywania portali społecznościowych, jak i te dobre. Tutaj tego nie ma. Poraziło mnie zdanie: „Dzięki mediom
społecznościowym możesz dotrzeć do niespotykanej jak dotąd grupy ludzi”. Niespotykanej jak dotąd? Twitter istnieje od 2006 roku. Facebook od 2004. Większość sportowców korzysta aktywnie z social media od jakiś pięciu lat. Więc stwierdzenie „jak dotąd” jest tutaj poważnym błędem. Niestety w „poradniku” nie uświadczymy żadnych porad. Są puste slogany, które mógłby napisać przedszkolak. No i to, że to „coś” ma zaledwie pięć stron (i to nie pełnych) też pokazuje jak do tematyki podeszli jego twórcy.
Jest mi wstyd, że coś takiego zostało wydane i opublikowane. Tym bardziej że wciąż w mentalności zarówno klubów, jak i często samych sportowców, social media są czymś mało potrzebnym. Gdy ktoś, kto nie korzysta z Facebooka czy Twittera spojrzy na ten godny politowania poradnik, będzie zapewne miał myśl „O co do cholery chodzi?!”. Proponuję panu Pięcie, jak i wszystkim pracownikom PZP, którzy przyłożyli do tego rękę, by nigdy więcej nie myśleli nawet o próbie ponownego pisania o social media.