20.08.2014 20:28

Oceniamy nową stronę Śląska

Na początku sierpnia Śląsk Wrocław zaprezentował nową odsłonę klubowej strony internetowej. Poddaliśmy ją ocenie.


Marcin Fige (prezes BinarLink):
Za granicą taka zmiana oznacza zwykle prawdziwą ucztę dla oka. Największe kluby europejskie takie jak Bayern Monachium, Manchester City, Manchester United czy Borussia Dortmund posiadają strony, które są nie tylko cudem pod względem wizualnym. Są przede wszystkim tworzone z myślą o kibicach.
 
Zasadniczo nowa strona wrocławskiego klubu mogłaby nigdy nie powstać. Jest tworem tak bardzo nieprzemyślanym, jak nazwa i taktyka IV-ligowej Sprotavii Szprotawa razem wzięte. Żeby jednak merytorycznie ocenić nową stronę, należy zastanowić się jakie kryteria wziąć pod uwagę przy takiej analizie.
 
Innowacyjność. Jeżeli mielibyśmy wystawić ocenę w skali szkolnej, byłaby to dwója z minusem, oczywiście zakładając, że jesteśmy wyrozumiałym nauczycielem.
 
Szata graficzna. O ile strona główna swoim wyglądem nie odstrasza, o tyle im dalej w las, tym gorzej. Nudne strony tekstowe, z tym samym zdjęciem w tle.
 
Prezentacja piłkarzy. Imię i nazwisko, numer na koszulce oraz pozycja – tyle ciekawego można powiedzieć o zawodnikach Śląska Wrocław. Zero jakichkolwiek statystyk, choćby tych podstawowych, takich jak liczba meczów w klubie i w kadrze, liczba strzelonych goli, kartek.
 
 
Prezentacja i informacje o stadionie. Niestety. Twórcy strony uznali, że stadionem chwalić się nie będą. Nie ma choćby jednego zdjęcia, nie wspominając już o wideo czy wizualizacjach.
 
Galerie zdjęć. Tutaj zawód był największy. Nie dość, że ładniejsze galerie widzieliśmy na stronach osiedlowych cukierni, to na dodatek przejście między jednym, a drugim zdjęciem wiąże się z przeładowaniem całej strony. Podobne manewry stosują kolosy, które zarabiają na wejściach, takie jak Onet, Wirtualna Polska czy… Pudelek.
 
Po drodze możemy znaleźć jeszcze wiele wpadek, jednak nie chcąc pastwić się nad twórcami strony – wszak nie znamy budżetu przeznaczonego na budowę tego “dzieła”, być może twórcy “będą mieli do portfolio” – pominiemy większość z nich. Jedna rzecz zasługuje jednak na szczególną uwagę. Oto jak nową stronę Śląska widzi sam Google:
 
 
 
Być może najistotniejszą informacją o klubie są właśnie ciasteczka.
 
Podsumowując, nowa witryna Śląska Wrocław to twór nudny, słaby i w żaden sposób nie sugerujący odwiedzającym go, że mają do czynienia z profesjonalnym klubem, który ma aspiracje do walki o czołowe lokaty w polskim futbolu. 
 
Na sam koniec prezentuję kilka przykładów tego, jak strona klubowa wyglądać powinna, na przykładzie podstrony z prezentacją zawodnika. Oprócz stron kolosów europejskiej piłki nożnej, na celownik wzięliśmy takie potęgi jak Eintracht Brunszwik, Hajduk Split, czy Sparta Praga:
 

 
 I na deser wzorzec od Manchester City:
 
 
 
Przemysław Śmit (manager ds. PR i social media w Over Group)
Zespół marketingu Śląska Wrocław miał okazje na przełamanie stagnacji polskiego marketingu online wśród klubów sportowych. Zbudowanie czegoś, co wyznaczy trendy. Jak wyszło?  
 
Co na plus? Na pewno szata graficzna. Świetne wkomponowanie barw Śląska w w design strony prezentuje się znakomicie. Co po za tym? Praktycznie nic… O ile wizualnie nie ma się do czego przyczepić, o tyle widać, że podczas projektowania serwisu zabrakło pomysłu na nawigację i prezentację treści. Strona nie dość, że w wielu miejscach pusta, to dodatkowo “szczupłe” menu bez treści. 
 
Słabo zaprojektowane i funkcjonujące elementy multimedialne, brak elementów cross sellingowych i brak przystosowania wersji mobilnej do obecnych standardów można uznać za mocny niewypał. Ten ostatni element jest co najmniej dziwny, bo o ile strona bardzo dobrze dostosowuje się do wielkości ekranu na komputerze, o tyle na urządzeniach mobilnych pozostało sporo do zrobienia, by wszystko wyglądało dobrze. 
 
Reasumując. Niestety, mimo widocznych chęci wyszło tak jak gra polskich klubów w pucharach europejskich. Co najwyżej średnio.
Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński