03.10.2014 11:39

Kiełbaski najważniejsze

O Polskim Związku Piłkarzy pisze się mało. To błąd, co pokazał choćby artykuł z Tygodnika Przeglądu Sportowego o wymownym tytule: „Popisowo Zmarnowany Potencjał”.

Kiełbaski najważniejsze


Warto czasem zajrzeć na ich stronę. Szczególnie jeżeli ktoś chciałby się pośmiać. 1 października ukazała się informacja „Przedstawiciele PZP na turnieju w Brzezinach”. Dowiadujemy się, że prezes Marek Pięta i jego dobry znajomy z boiska, a także członek zarządu związku, Andrzej Grębosz byli na turnieju młodzieży w Brzezinach.

Jak to określono „w celu propagowania futbolu wśród młodzieży”. Można pomyśleć, że brawo, na pewno wsparli imprezę. Ba, może tak jak koledzy z innych związków piłkarzy przedstawili rodzicom dzieciaków zagrożenia jakie czyhają na ich pociechy w futbolu. Wszakże to jest jednym z celów takiej organizacji.

Po chwili nadchodzi rozczarowanie. „przedstawiciele Polskiego Związku Piłkarzy: Marek Pięta – Prezes Związku i Andrzej Grębosz – Członek Zarządu, którzy pomogli w losowaniu grup oraz podarowali piłkę z autografami byłych piłkarzy.”. Aha. No brawo. Już abstrahujemy od tego, że była to piłka z autografami członków Stowarzyszenia Byłych Piłkarzy Widzewa Łódź im. Ludwika Sobolewskiego, bo choć dzieciaki nie mają większego pojęcia kim byli wspomniani Pięta czy Grębosz, to jednak chociaż ich rodzice powinni się ucieszyć. Czy tak powinno wyglądać to propagowanie sportu?

Dalej jest już tylko zabawniej. Otóż z informacji dowiadujemy się, że „pogoda dopisała, a zaproszeni goście i piłkarze mogli skorzystać z punktu gastronomicznego zaopatrzonego w kiełbasę i napoje”. Tak, dobrze, że można było wszamać kiełbachę. Inaczej to wyjazd stracony. Pamiętajmy, panowie zapuścili się aż z oddalonej o niespełna 25 kilometrów Łodzi, gdzie mieści się siedziba „jedynej pełnoprawnej organizacji piłkarzy w Polsce uznawanej przez PZPN, FIFA i UEFA”.

Jest jeszcze coś. Otóż PZP nie zawitałoby na drugi turniej WFCB Cup, gdyby nie organizował go brzeziński fan club Widzewa. Skąd to przekonanie? Wystarczy wejść na stronę stowarzyszenia byłych piłkarzy łódzkiego klubu. I czytamy: „Na zaproszenie organizatorów pojawili się na turnieju dwaj byli gracze Widzewa: Marek Pięta – Prezes Stowarzyszenia Byłych Piłkarzy Widzewa Łódź i Andrzej Grębosz, którzy pomogli w losowaniu grup oraz podarowali piłkę z autografami byłych piłkarzy Widzewa.”

Nawet informacja jest niemalże identyczna jak ta na stronie PZP. Skąd takie praktyki, które nie są pierwszym takim przypadkiem? Otóż najmniejszym nakładem sił Polski Związek Piłkarzy może sobie dopisać kilka punktów w Systemie Rozwoju i Odpowiedzialności Członków FIFPro (MDAS). Gdyby ktoś nie wiedział, FIFPro to organizacja – matka, która rozdziela niemałe dotacje na funkcjonowanie związków. Resztę sobie każdy może dopowiedzieć.

Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński