Gdzie ten biznes w polskim sporcie?
Mało firm prywatnych decyduje się na inwestowanie w polski sport. Jeśli pojawiają się tam duże pieniądze, to na ogół za sprawą spółek skarbu państwa.

Kongres Sport Biznes Polska stanowi doskonałą okazję do tego, by porozmawiać o tym, czy największe firmy garną się do wspierania rodzimego sportu? Tak jest przecież za granicą, gdzie biznesmeni są właścicielami klubów sportowych, a logotypy największych korporacji widnieją na strojach. W Polsce jest pod tym względem słabo, a rolę właścicieli często biorą na siebie samorządy, choć zdarzają się wyjątki, bo niedawno nowego właściciela zyskała Korona Kielce, a właściciel firmy Panattoni Robert Dobrzycki zawarł wstępne porozumienie w sprawie kupna Widzewa Łódź.
– Kiedy poznałem tytuł debaty, to zaskoczyło mnie, czemu do sportu trzeba przyciągać sponsorów? Czemu nie walą drzwiami i oknami? Jestem złym przykładem, bo ja prowadzę klub, a jednocześnie podejmuje decyzje, że jest sens opierać na tym biznes Sam rozmawiałem ze sponsorami, którzy mówili: inaczej to sobie wyobrażałem – mówił podczas debaty właściciel firmy Aluron, a jednocześnie klubu Aluron CMC Warta Zawiercie Kryspin Baran.
Niewielu jest takich biznesmenów, jak właściciel Aluronu czy Zbigniew Jakubas, którzy prywatne pieniądze wkładają w polski sport zawodowy. Rywalizacja na najwyższym poziomie sporo kosztuje, a jednocześnie zwrot jest bardzo mały. Na pieniądze nie ma co liczyć, musi wystarczyć satysfakcja.
– Niewłaściwe słowo, że trzeba przyciągać sponsorów. Biznes w Polsce ma dopiero 35 lat i biznesmeni najpierw musieli nauczyć się chodzić, żeby zacząć biegać. Najlepsze lata poświęciliśmy na rozwijanie firm i dopiero potem mogliśmy przekierować energię na sport. Namawiam wszystkich, których na to stać, żeby wyłożyć pieniądze na sport. Do tej pory wyłożyłem na Motor 56-57 mln zł, bo wybudowałem Akademię. Wejście człowieka, który potrafi zarządzać biznesem, pokazuje, że można postawić klub na nogi. Nic innego nie daje mi takiej radości, jak 15 tys. kibiców na stadionie i to, że w akademii ćwiczy 500 dzieciaków. Zarobić w Polsce na sporcie jest trudno. Jeśli polski klub piłkarski zakotwiczy w pucharach, to może się samofinansować, ale na początek trzeba gotówki. Tam, gdzie jest kapitał państwowy, tam są patologie i przepalane pieniądze – mówił miliarder Zbigniew Jakubas, właściciel Grupy Kapitałowej Multico i Motoru Lublin.
Brak nadziei na zwrot z inwestycji wynika po części z tego, że polskie kluby są źle zarządzane, a pieniądze wydawane na lewo i prawo, nie przynosząc zysków.
– Brakuje profesjonalizmu w polskich klubach sportowych. Jeden z inwestorów wspierających Dziki Warszawa powiedział, że wykłada pieniądze, bo sport to jest ostatnia dziedzina, która nie przeszła w Polsce transformacji. Jak przyciągnąć biznes? Trzeba stworzyć organizację tak, jakby się prowadziło biznes. Sponsorzy będą mówić językiem biznesu – zauważył Michał Szolce, biznesmen i właściciel Dzików Warszawa.
Biznes nie lubi niepewności i braku przejrzystości. To jest jeden z grzechów głównych polskiego sportu.
– Problem z dostępem do kapitału prywatnego jest taki, że inwestorzy nie wiedzą do końca w co wchodzą. Każde przedsięwzięcie jest inne. Kluby są mało profesjonalne, więc nie wiadomo, ile trzeba włożyć, żeby to zaczęło dobrze działać. Nawet my, współpracując z Ekstraklasą S.A., nie mamy kompletu danych, a dla biznesu te dane są w ogóle nieosiągalne. To jest problem transparentności. Finansowanie przez samorządy rozleniwia i na koniec roku trzeba dosypać pieniędzy, żeby klub przetrwał. Prywatny inwestor na koniec musiałby wyłożyć własne środki – mówił Tomasz Mleczak, partner w kancelarii GrantThornton.
Wynika z tego, że duża część winy spada na polskie organizacje sportowe i działaczy, którzy nie chcą przejrzyście informować o tym, na co i ile wydają pieniędzy, a tego biznes, który uważnie liczy każdą złotówkę, bardzo nie lubi.

Łukasz Majchrzyk
Więcej Aktualności
#TwierdzaPomaga – Śląsk wspiera firmy z obszarów powodziowych
Zeszłoroczna powódź wyrządziła duże szkody mieszkańcom, przedsiębiorcom z Dolnego Śląska i nie tylko. Śląsk Wrocław przygotował nową formę wsparcia dla lokalnych firm. Klub rozpoczyna kampanię #TwierdzaPomaga, w ramach której za symboliczną złotówkę udostępni swoje przestrzenie reklamowe tym biznesom, które ucierpiały na skutek powodzi.



![Agnieszka Prachniak: kobiety nie dostają nic za darmo [WYWIAD]](https://www.sportmarketing.pl/content/uploads/2025/03/20_3840x2160-ranking-kobiet-spm-768x432.jpg)