Stadion Narodowy na plusie
Paradoksalnie pomimo wszelkich przeciwieństw Stadion Narodowy zaczął na siebie zarabiać choć nie wynajął biur, prawa do nazwy i nie posiada nawet operatora.
Teoretycznie na Stadionie Narodowym w Warszawie panuje wielki chaos. Nadal nie wyznaczono operatora, większość biur i lóż VIP stoi pusta. Uchwała Sejmu nadające temu obiektowi imię Kazimierza Górskiego dodatkowo utrudniło poszukiwania sponsora chcącego wykupić prawa do nazwy stadionu, którego nie ma do dziś.
Pomimo tych wszystkich kłopotów warszawski obiekt jest pierwszą areną wybudowaną na Euro 2012, która zaczęła na siebie zarabiać. Choć zysk jest niewielki to i tak powinien być powodem do dumy – zwłaszcza na tle stadionów we Wrocławiu czy Gdańsku.
W ciągu pierwszych 10 miesięcy bieżącego roku dochody z działalności Stadionu Narodowego wyniosły 19,5 miliona złotych przy kosztach równych 19 milionów. Wyniki takie dały więc 500 tysięcy złotych zysku.
Kluczem do sukcesu zdają się być dochodowe imprezy, które organizowane są na warszawskim stadionie. Koncerty Madonny, Coldplay czy finisz Maratonu Warszawskiemu pozwalały Stadionowi Narodowemu zarabiać.
Od ubiegłego lipca do października tego roku odbyły się tam 22 imprez masowe. Na 2013 rok zakontraktowanych jest już 45 imprez przy czym 27 z nich zaangażuje cały stadion.
Minister Joanna Mucha przewidywała, że obiekt ten zacznie na siebie zarabiać dopiero za dwa lata. Najwyraźniej jej prognozy były zbyt pesymistyczne choć z werdyktami poczekajmy do końca roku.