Aktualności 10 czerwca 2024

Pieniądze lubią… sport. Sponsorzy wykładają coraz większe fundusze

Sport to nie tylko wielkie emocje i rywalizacja. To też ogromne pieniądze. Największe światowe organizacje i kluby obracają wielomilionowymi budżetami, a majątki topowych zawodników liczone są już nie w milionach, a miliardach dolarów.

Żeby uzmysłowić sobie, o jak wielkich kwotach mówimy, wystarczy zerknąć na zestawienie najbogatszych sportowców w historii. Ostatnie wyliczenia portalu Sportico pokazują, że tylko pierwsza dziesiątka zebrała na swoim koncie 17,9 miliarda dolarów. A za to można kupić np.: 227 tysięcy kilogramowych sztabek złota (cena za Goldenmark). Albo 71 samolotów Boeing 787-8 Dreamliner. Albo… W sumie można byłoby tak wymieniać w nieskończoność.

Od czasu, kiedy wielki biznes idzie za rękę ze sportem, kwoty tylko rosną i wszystko wskazuje na to, że będą rosnąć. W 2021 roku rynek sponsoringu wzrósł o 107%, a był to trudny przecież, bo pandemiczny, czas. Za chwilę do grona stałych bywalców na koszulkach, bandach i wszystkim, co związane ze sportem, dołączą w większej skali fundusze związane z kryptowalutami. Szacuje się, że do 2026 roku ich zaangażowanie w tym segmencie osiągnie wartość 5 miliardów dolarów.

Zaczęło się niewinnie

A sponsoringowe szaleństwo zaczęło się dość niewinnie, bo od 1000 skrzynek z coca-colą wysłanych do Amsterdamu w 1928 roku jako napój dla reprezentantów USA. Cztery lata później w Los Angeles producent CC przygotował już dla kibiców dedykowany i obrandowany informator w formie kół-modeli, gdzie można było znaleźć wszystkie ciekawostki i rekordy związane z IO. Skala przedsięwzięcia była ogromna, bo takich „skarbów kibica” rozdano około trzech milionów.

Czas mijał, a rynek sponsoringu sportowego systematycznie rósł. Przełomowe dla niego były lata 70-te i 80-te poprzedniego stulecia. To wtedy po raz pierwszy logo sponsora pojawiło się na piłkarskich koszulkach. Ale żeby do tego doszło, potrzebny był fortel. W 1973 roku piłkarze Eintrachtu Braunschweig biegali po boiskach w trykotach z charakterystycznym logo Jagermeistera. Żeby się na nich znalazło, trzeba było zmienić… klubowy herb, bowiem przepisy niemieckiej federacji zabraniały eksponowania na koszulkach czegokolwiek poza nim. W wewnętrznym głosowaniu, piłkarze Eintrachtu przeforsowali więc zmianę herbu na logo Jagermeistera i mogli już legalnie reklamować sponsora. Kilka miesięcy później przepisy zmieniono, klub wrócił do prawdziwego herbu, a chwilę później kolejni ligowi rywale poszli tropem klubu z Brunszwiku.

Zainteresowanie rośnie

Dziś nikogo już nie dziwi, że firmy chcą docierać do klientów przez sport. Po pierwsze taka komunikacja pomaga zbudować wizerunek marki, po drugie buduje zaufanie, a po trzecie – sport przyciąga tłumy.

Nic dziwnego, że w Polsce rynek sponsoringu też ma się coraz lepiej i przyciąga coraz to nowe branże. Dla przykładu – w ostatnim czasie pozycję na sportowej mapie zaznacza firma Goldsaver, zajmująca się sprzedażą złota „po kawałku” i będąca częścią grupy Goldemark, czołowego dostawcy złota fizycznego w Polsce. Sportowe portfolio marki szybko się rozrasta, bo od połowy sierpnia 2023 roku znalazły się w nim: KTS Weszło, Panthers Wrocław (organizacja sportów amerykańskich), a także, co jest chyba najlepszym dowodem na coraz większy rozmach, jeden z najlepszych siatkarzy na świecie – Bartosz Kurek.

Angażujemy się w sport przede wszystkim dlatego, że ma wiele wspólnego z inwestowaniem i oszczędzaniem. By osiągnąć sukces w każdej z tych dziedzin i osiągnąć założone cele, potrzeba przede wszystkim cierpliwości, systematyczności i ciężkiej pracy. Dlatego na ambasadora naszej marki wybraliśmy Bartosza Kurka. To wzór wytrwałości, ambicji, konsekwencji i uporu w dążeniu do celu. A nam zależy, żeby poprzez analogię między sportem a oszczędzaniem, uczyć Polaków regularności w lokowaniu kapitału i zabezpieczaniu majątku – tłumaczy Marta Dębska, ekspertka rynku złota Goldsaver.pl, Grupa Goldenmark.

I trudno odmówić takiej narracji słuszności. Sport i inwestowanie rzeczywiście mają ze sobą wiele wspólnego, a konsekwencja potrafi doprowadzić do bardzo satysfakcjonujących wyników. Zaangażowanie tak znanej i rozpoznawalnej postaci jak Kurek, też powinno przynieść spore korzyści. Kapitan reprezentacji Polski cieszy się dużym zaufaniem społecznym i ma bardzo pozytywny odbiór wśród fanów. A w jego przypadku niekoniecznie musi się skończyć na namówieniu do inwestowania kibiców.

Złoto nie jest najpopularniejszą formą inwestycji w świecie siatkówki, ale postaram się to zmienić, bo jestem przekonany, że warto. Złoto to przede wszystkim prostota i wygoda inwestowania, przynajmniej za pomocą Goldsaver – zapowiada siatkarz.

Nic dziwnego, że kolejnym, nomen omen, krokiem, marki jest współpraca z imprezami biegowymi. Po pierwsze to sport powszechny, który po krótkim pandemicznym dołku znów zyskuje na popularności w Polsce. Po drugie – dobrze wpisuje się w grupę docelową firmy. I wreszcie po trzecie – znów można opowiedzieć to przez pryzmat konsekwencji i pochwały regularności.

Dlatego nawiązaliśmy współpracę z 10. Nocnym Wrocław Półmaratonem, gdzie sami jako Goldsaver weźmiemy udział – zdradza Dębska i dodaje, że na tym lista sportowych inwestycji firmy się nie zakończy. – Już nie możemy się doczekać kolejnych ogłoszeń.

Ograniczeń właściwie nie ma

Działania marki pokazują, że coraz więcej firm z różnych branż dostrzega w sporcie okazję do promocji i budowania świadomości wśród kibiców. Dziś sponsoring to nie tylko logo na koszulce. I to coraz bardziej widać. W przypadku Philipsa i telewizorów Ambilight to nawet widać dosłownie. Kiedy marka nawiązywała współpracę z warszawską Legią, przed meczem z Pogonią trybuny stadionu Legii były oświetlone w specjalny sposób. W połączeniu z odśpiewanym przez kibiców utworem Czesława Niemena „Sen o Warszawie” wizualizacja robiła ogromne wrażenie.

Podobną drogą chcą iść też inne marki. Wspomniany Goldsaver chce nagrodzić sześciu najlepszych uczestników Nocnego Półmaratonu we Wrocławiu… sztabkami złota. Ale na tym nie koniec, bo przewidziane są też konkursy dla tych, którzy biegają nieco wolniej. By dostać sztabkę, wystarczy przebiec 21,095 metrów i po przebiegnięciu linii odebrać medal i zrobić sobie z nim zdjęcie. Proste? Proste. A w łatwy sposób łączy markę z potencjalnymi klientami i angażuje do wspólnej zabawy budząc przy tym pozytywne skojarzenia.

Będzie też jeszcze jedna opcja na zgarnięcie sztabki, ale tu polecam śledzić nasze media społecznościowe. Tam zdradzimy więcej szczegółów – dodaje tajemniczo Dębska.

Jak widać sponsorów ogranicza właściwie tylko wyobraźnia. I pieniądze. Bo tych trzeba wykładać coraz więcej.