03.08.2023 11:01

Wyjątkowa pasja do rankingów. Polak zachwyca media i kluby [ROZMOWA]

Ma ponad 17 tysięcy obserwujących, a jego twitty są podawane przez największe portale w Polsce. Jan Sikorski w rozmowie ze Sportmarketing.pl opowiedział o swojej wyjątkowej pasji. – Moje hobby ogólnie sprawia mi wielką przyjemność. Nie przywiązuję wielkiej wagi do udostępnień, liczby followersów, czy cytowań. Cieszę się, ze społeczności, z którą można podyskutować wokół tematów pucharowych i chciałbym, aby cały czas tak było – przyznał.

Potrzebni wolontariusze na ME kobiet 2025

„Nazywam się Jan Sikorski i mój perfekcyjny tydzień wygląda następująco:

  • piątek-poniedziałek: Ekstraklasa (najczęściej 8 meczów)
  • wtorek-czwartek: europejskie puchary (jak najwięcej meczów, zwłaszcza latem)

Dodatkowo staram się być na bieżąco z ligami w środkowej Europie, zwłaszcza w Austrii. Powierzchownie próbuję też orientować się w przeciętnych bądź słabszych ligach Europy. Nie ma jednak co ukrywać, że od A do Z oglądam tylko Ekstraklasę, a w części letnio-jesiennej również europejskie puchary” – tak przedstawia się nasz rozmówca na swojej stronie internetowej. Z Janem Sikorskim porozmawialiśmy o pucharowej pasji, zainteresowaniach i planach na przyszłość.

 

Jakub Kłyszejko, SportMarketing.pl: – Jak rozpoczęła się twoja przygoda z rankingami, statystykami?Jan Sikorski, ekspert od rankingu UEFA, prowadzący stronę rankinguefa.pl: – Widzę, że zainteresowanie rankingami jest u wielu osób, ale nie każdy regularnie o nim pisze. Zacząłem sobie spisywać i liczyć wszystko w sezonie 2008/2009, gdzie polskie kluby miały lepsze wyniki w Europie, a Lech Poznań grał w Pucharze UEFA. Chciałem śledzić postęp, jaki miałem nadzieję, że będzie. Później wyniki były jednak gorsze. Zależało mi na konsekwencji. Liczyłem, że wtedy pójdziemy w górę, ale wszystko trwa trochę dłużej.

Od początku prowadziłeś swoje archiwum? Najpierw pisałeś wszystko ręcznie, czy może od razu komputerowo?
– Miałem wszystko w Excelu, lecz czasami pisałem też w zeszytach i notatnikach. Działo się tak, gdy nie miałem internetu. Zawsze puchary rozgrywane są w wakacje, czasami po prostu nie miałem ze sobą komputera. Wszystko notowałem w zeszytach. Teraz używam różnych technik.

Wspomniałeś o technikach. Z postępem technologii można jakoś uporządkować pracę, żeby wszystko szło prościej i wygodniej?
– Tak, zdecydowanie. Robienie tego ręcznie zajmowałoby zbyt wiele czasu. Mam rozpisanych kilka skryptów, które ułatwiają pracę i w dużej części wykonują ją za mnie. W tej chwili wpisuję tylko wyniki i reszta liczy się sama. Czasami nie muszę ich nawet uzupełniać i wiele robi się samoistnie.

Jak pracochłonne godzinowo jest to zadanie?
– Wszystko zależy od liczby meczów. W rundach wstępnych jest ich bardzo dużo. Dzień meczowy jest dość intensywny, bo staram się obejrzeć jak największą liczbę spotkań. Później uzupełniam dane, bo część z nich trzeba zrobić ręcznie. Oglądam mecze, potem siedzę jeszcze około dwóch godzin. W pozostałych dniach piszę teksty, stale obserwuję wszystkie wydarzenia. Ciężko jest wszystko dokładnie policzyć.

To jest cały czas twoje hobby czy może już praca?
– W tej chwili jest to bardziej hobby. Zobaczymy, jak będzie dalej. Na razie nie traktuję tego jako pracy.

Widziałbyś siebie w roli analityka, statystyka, kogoś, kto działa w klubie piłkarskim, czy bardziej chciałbyś “pójść” w dziennikarstwo?
– Każda z tych ścieżek wydaje się atrakcyjna. Praca analityka w klubie byłaby ciekawa. Chciałbym cały czas mieć możliwość kontynuacji tego, co robię teraz. Nie zamykam się na dziennikarstwo czy publicystykę.

Przedstawiciele klubów z Ekstraklasy odzywają się do ciebie? Dopytują może o rankingowe kwestie?
– Miałem bezpośredni kontakt z jednym z klubów, który gra w pucharach. Na razie to wszystko.

Co jest największą frajdą w rankingowym działaniu?
– Moje hobby ogólnie sprawia mi wielką przyjemność. Nie przywiązuję wielkiej wagi do udostępnień, liczby followersów, czy cytowań. Cieszę się, ze społeczności, z którą można podyskutować wokół tematów pucharowych i chciałbym, aby cały czas tak było.

fot. UEFA.com

Udostępnij
Redakcja Sport Marketing

Redakcja Sport Marketing