01.12.2022 12:25

Gol Arabii Saudyjskiej nic nie zmienił. Do ostatnich sekund awans wisiał na włosku

Reprezentacja Polski zakwalifikowała się do 1/8 finału mistrzostw świata dzięki korzystnemu rezultatowi w starciu Arabii Saudyjskiej z Meksykiem. Ostatnie minuty tego pojedynku wywołały jednak spore zamieszanie. Okazuje się bowiem, że trafienie Arabii o niczym nie przesądzało. 

Udostępnij
Gol Arabii Saudyjskiej nic nie zmienił. Do ostatnich sekund awans wisiał na włosku

Szczęśliwy awans

Kiedy spotkanie biało-czerwonych z Argentyną dobiegło końca, polscy kibice zaczęli nerwowo spoglądać w kierunku tego, co dzieje się na stadionie w Lusail. Meksyk prowadził z Arabią Saudyjską 2:0, co oznaczało, że o awansie z drugiego miejsca zadecyduje klasyfikacja fair-play, w której wyżej notowani byli Polacy. Jeden gol strzelony przez zespół z Ameryki Środkowej mógł jednak zupełnie odwrócić losy rywalizacji.

Meksykanie starali się za wszelką cenę umieścić piłkę w siatce, jednak nie przyniosło to oczekiwanych skutków. Co więcej, w doliczonym czasie gry bramkę na 1:2 zdobyła Arabia Saudyjska. Bramka Saudyjczyków wywołała wielki entuzjazm nad Wisłą. Emocjom dał się ponieść nawet komentujący ten mecz dla TVP – Maciej Iwański. Zasugerował on, że ta bramka praktycznie przesądza o losach awansu. W ostatecznym rozrachunku bramka Arabii nie miała jednak większego znaczenia.

Gol Arabii nic nie zmieniał

Zarówno zwycięstwo 3:0, jak i wygrana 3:1 były korzystne dla Meksykanów. Oba te rezultaty oznaczały, że reprezentacja Polski żegna się katarskim mundialem. Gdyby Meksyk zdołał więc odpowiedzieć na trafienie Saudyjczyków, to podopieczni Gerardo Martino cieszyliby się z awansu do 1/8 finału. Bilans bramkowy obu zespołów wynosiłby wówczas 0, jednak Meksykanie mieliby na koncie więcej zdobytych bramek niż biało-czerwoni.

Z pomeczowych wypowiedzi wynika, że tego faktu nie byli do końca świadomi także główni zainteresowani. Piłkarze Meksyku zasugerowali bowiem, że pogubili się w obliczeniach i nie byli pewni, czy do awansu potrzebują jednego czy dwóch bramek.

Udostępnij
Mateusz Mazur

Mateusz Mazur