„Jeden z sędziów zasnął, gdy prawnicy przedstawiali nasze stanowisko”. Jakub Świerczok wydał oświadczenie
Aż cztery lata dyskwalifikacji dostał Jakub Świerczok od Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej. To efekt pozytywnych wyników testów antydopingowych. Polski napastnik jednak zaprzecza, by świadomie zażywał niedozwolone środki i już wydał oświadczenie.
Testy dopingowe dały pozytywny wynik na obecność zakazanej trimetazydyny. – Nigdy nie dostowałem dopingu. Po długotrwałym i kosztownym dochodzeniu ustaliłem, że pozytywny wynik testu był spowodowany przez zażywany przeze mnie suplement diety. To ten suplement był zanieczyszczony trimetazydyną. Dla jasności, trimetazydyna nie była wymieniona jako składnik suplementu diety i nie było powodu, aby podejrzewać, że suplement, który pochodził od renomowanego producenta, zawierał trimetazydynę – napisał Jakub Świerczok w oświadczeniu.
Dodał także, że dobrowolnie poddał się i pozytywnie przeszedł test na wariografie. W nim potwierdził, że nie zażywał świadomie niedozwolonych środków.
Absurdy procesu?
Ciekawie zaczyna się jednak robić w części dotyczącej rozprawy przed AFC. Wg słów polskiego napastnika niektórzy sędziowie… nie zapoznali się z wyjaśnieniami zawodnika. Nie znali także dowodów, które miałyby świadczyć o braku winy Polaka. Jakub Świerczok wskazywał także, że trybunał nie znał przepisów antydopingowych. – Co gorsza, jeden z sędziów zasnął, gdy moi prawnicy przedstawiali nasze stanowisko w sprawie – wskazywał kolejne absurdy.
Jakub Świerczok już zapowiedział, że odwoła się do Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu w Lozannie (CAS). To będzie ostatnia instytucja, w której może walczyć o swoje prawa. Jeśli CAS cofnie decyzje AFC, wówczas jest szansa na złagodzenie lub uniknięcie kary zawieszenie. Podtrzymanie obecnego wyroku, oznaczałoby w praktyce zakończenie kariery dla polskiego napastnika.