Katowicki „Sport” z kontrowersyjną okładką na temat Waldemara Fornalika
Wczoraj po pięciu latach pracy, Waldemar Fornalik pożegnał się z pracą w Piaście Gliwice. Najbardziej utytułowany trener w historii klubu odszedł i to był temat numer jeden w regionie. Szkoleniowca "pożegnała" okłada śląskiego "Sportu", który w dość kontrowersyjny sposób opisał koniec pracy doświadczonego trenera.
Waldemar Fornalik kończy pracę w Gliwicach
Wczoraj gruchnęła informacja o zakończeniu współpracy pomiędzy Piastem Gliwice a Waldemarem Fornalikiem. Pierwsze i jedyne mistrzostwo w historii klubu z Okrzei, to właśnie efekt pracy byłego selekcjonera reprezentacji Polski. W 2018 roku to była sensacja. Jednak „Waldek King”, jak nazywany jest trener, doprowadził gliwicki klub także do brązowego medalu. Piast był także w innych sezonach piąty czy szósty w Ekstraklasie.
Sport jednak bywa przewrotny zatem słaba postawa zespołu w tym sezonie – miejsce tuż nad strefą spadkową – sprawiło, że Fornalika już przy Okrzei nie ma. Jego miejsce zajął Aleksandar Vuković. Jakkolwiek oceniać decyzje włodarzy Piasta, tak mieli do niej prawo. Kibice w social mediach raczej nie byli zadowoleni z decyzji klubu.
Okładka bez smaku
Katowicki Sport przygotował dzisiaj specjalną okładkę poświęconą odejściu Waldemara Fornalika. Chociaż trudno powiedzieć, by była „poświęcona”, bowiem tutaj zabrakło dobrego smaku. Zdjęcie leżącego trenera po upadku, z podpisem „King zdetronizowany” to jedno. Najgorzej wygląda tekst zapisany w prawym dolnym rogu. – Waldek! Ty się śmiejesz, ale wiesz jakżeś ty rąbnął! – brzmi jakby jeden ze współpracowników miał wypowiedzieć te słowa do dotychczasowego trenera Piasta.
Wydaje się, że wobec 59-letniego człowieka media powinny zachować nieco większą powagę. Tym bardziej w momencie zakończenia pracy w klubie, co zawsze jest trudnym momentem dla każdego szkoleniowca. Dobór zdjęcia, tytuł oraz kąśliwy podpis można było sobie darować. Zwłaszcza, że mowa o trenerze, który doprowadził Piasta do największych sukcesów w historii klubu. Katowicki Sport zdecydowanie w tym wypadku przesadził.