Max Verstappen obroni tytuł mistrza świata. Wyścig na Suzuce w cieniu skandalu
Max Verstappen przypieczętował dziś swój drugi z rzędu triumf w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata Formuły 1. Wyścig na torze Suzuka przebiegł jednak w cieniu ogromnych kontrowersji, o czym świadczyć może chociażby fakt, iż początkowo, większość obserwatorów była przekonana, że Holender kolejnego tytułu mistrza świata wciąż sobie nie zapewnił.
Zamieszanie na Suzuce
GP Japonii na torze Suzuka od samego początku miało być wyścigiem, w którym definitywnie rozstrzygną się losy mistrzowskiego tytułu. Nikt nie spodziewał się jednak, że rozstrzygnięcie wyników niedzielnej rywalizacji kierowców wywoła tak wiele kontrowersji.
Od samego początku rozegranie wyścigu zgodnie z planem utrudniał deszcz. Zaraz po starcie byliśmy świadkami mnóstwa incydentów z udziałem kierowców, którzy mieli ogromne problemy z kontrolowaniem swojego bolidu na mokrej nawierzchni. Trudności napotkali chociażby Sebastian Vettel i Valtteri Bottas, a, na skutek poślizgu, z toru wypadł Carlos Sainz, który poważnie uszkodził swój bolid i zmuszony był wycofać się z rywalizacji.
Wyścig został przerwany, a organizatorzy przystąpili do usuwania z toru bolidu kierowcy Ferrari. Problem w tym, że maszyny i służby porządkowe zostały wprowadzone na arenę rywalizacji jeszcze zanim wszyscy kierowcy ustawili się za samochodem bezpieczeństwa. Mogło to doprowadzić do tragicznego w skutkach wydarzenia, bowiem tuż przed starającym się dogonić całą stawkę po wyjeździe z boksu Pierrem Gaslym ze strugów rzęsistego deszczu wyłonił się traktor usuwający z toru pojazd Carlosa Sainza. Kierowcy AlphaTauri udało się ominąć maszynę, jednak niedługo później dał on upust swojej wściekłości.
– Straciliśmy Julesa osiem lat temu w podobnych warunkach, gdy na torze znajdował się dźwig. Nie rozumiem, dlaczego po takim czasie, w podobnych okolicznościach, wciąż widzimy na torze dźwig! I to nawet nie na poboczu, ale na torze wyścigowym! – mówił Gasly dziennikarzom, nawiązując do tragicznego wypadku Julesa Bianchiego sprzed ośmiu lat. Francuz ocenił, że dzisiaj sam znalazł się „dwa metry od śmierci”.
Verstappen mistrzem świata
Na tym jednak nie koniec kontrowersji. Ze względu na fakt, że warunki pogodowe nieco się poprawiły, wyścig mógł bowiem zostać wznowiony. Niemożliwe stało się jednak, by kierowcy przejechali pełen jego dystans, co wiązało się z tym, że każdy z zawodników otrzyma odpowiednio mniejszą liczbę punktów do klasyfikacji generalnej. Znacznie zmniejszyło to szanse Maxa Verstappena na zapewnienie sobie tytułu mistrza świata. Po zakończeniu rywalizacji wydawało się, że na przypieczętowanie losów mistrzostwa Holender będzie musiał jeszcze trochę poczekać, jednak, ku zaskoczeniu wszystkich, FIA obwieściła, że Verstappen już oficjalnie obronił tytuł mistrza świata. Ostatecznie zdecydowano bowiem o przyznaniu pełnych punktów za wyścig na Suzuce.
Zamieszanie wokół organizacji wyścigu, a także kłopoty z ustaleniem końcowych rezultatów spotkały się z ogromną krytyką w środowisku. FIA wyjaśniła jednak, że zgodnie z zasadami kierowcy powinni otrzymać komplet punktów, gdyż wyścig nie został definitywnie przerwany i możliwe było jego wznowienie.