Czy gry komputerowe zwiększają popularność piłkarzy?
Kiedyś zasiadaliśmy do gier komputerowych, by móc przejąć kontrolę nad swoimi ulubieńcami. Teraz sytuacja się trochę zmieniła. Nie zawsze z realnej rzeczywistości wchodzimy do tej wirtualnej. Coraz częściej to wirtualny świat kreuję swoją rzeczywistość. Nadal jednak gry komputerowe pomagają piłkarzom w zdobywaniu popularności.
Większość gier bazuje na rzeczywistości. W ten sposób zasiadając przed komputerem czy konsolą, możemy zmienić się w trenerów lub menadżerów, którzy sterują naszymi ulubionymi piłkarzami, klubami. Producenci gier prześcigają się w zakupie praw do nazwisk, wizerunków itd. Wszystko po to, by maksymalnie odwzorować świat rzeczywisty. Dzisiaj możemy przejąć kontrolę nad tercetem Kylian Mbappe, Leo Messi i Neymar oraz resztą PSG. To my możemy wcielić się w rolę osób, które ogrywają po kolei Clermont, Angers, Brest i inne ekipy z Ligue 1. Można jednak pójść kompletnie inną drogą.
Najpopularniejsi odwzorowują rzeczywistość
Weźmy też pod uwagę takie symulatory piłkarskie jak FIFA, Pro Evolution Soccer czy Football Manager. Ten ostatni jest nieco innym typem, bowiem symuluje bardziej kwestie trenerskie i menedżerskie, będąc kompletnie inną grą. Niemniej jednak wszystko odnosi się do rzeczywistości. Te gry wychodzą, co roku, a kibice czekają, by mieć szansę zagrać najnowszymi składami. Każde okienko transferowe to przecież mnóstwo zmian, a gracze chcą tych najbardziej aktualnych składów.
Co roku także ktoś inny pojawia się na okładce największych gier na świecie. Numerami jeden są gwiazdy światowego formatu, które widnieją na okładkach gier w wersji międzynarodowej. Jednak czasem pojawiają się także spersonalizowane, np. pod kątem geograficznym. Za przykład niech posłuży FIFA 13, gdy na Bliskim Wschodzie pojawiło się trzech piłkarzy na okładce: Leo Messi, Joe Hart oraz… Abdulaziz Al-Dawsari z Arabii Saudyjskiej. Tego ostatniego zapewne nie poznałby żaden kibic w Europie. Jednak w świecie arabskim był ważną postacią, która mogła pomóc w podniesieniu sprzedaży gry na tych specyficznych rynkach. Warto także zauważyć, że dobór pozostałych osób nie był przypadkowy. Messi ze względu na walory sportowe był bezdyskusyjny. Jednak Qatar Foundation na koszulce Barcelony to nie przypadek. Podobnie zresztą, jak Etihad na koszulce Manchesteru City Joe Harta. Dla Messiego okładka to nie pierwszyzna, jednak w pozostałych dwóch przypadkach, to była szansa na zaistnienie w świadomości wielu graczy, w tym tych najmłodszych, którzy często są grupą docelową dla twórców gier.
Zmiana czasów
Są jednak gry, które na bazie rzeczywistości, kreują swoją własną społeczność. To kompletnie inne podejście, ale nie bez szans w dzisiejszych czasach. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że coraz mniej osób ogląda piłkę nożną. Kiedyś nie do pomyślenia było, żeby młody chłopak totalnie nie znał się na piłce nożnej. Nie każdy musiał być w niej orłem, ale całe osiedla grały w piłkę nożną i ją oglądały. Jeśli kilku twoich kolegów nieustannie o tym rozmawiało, przesiąkałeś całą otoczką. Zaczynałeś oglądać Ligę Mistrzów w Polsacie lub TVP, a potem prosiłeś rodziców o.. dekoder Canal+, by oglądać więcej.
Gry komputerowe były zatem przedłużeniem zainteresowania piłką. Oglądałeś Ronaldinho, chciałeś być taki jak on. Na boisku za blokiem, robiąc triki, które wykorzystywałeś w grach. Dzisiaj coraz częściej dzieci poznają piłkarzy za sprawą gier. To one – wg nich – kreują te gwiazdy, jakby zapominając o kolejności całego przedsięwzięcia. Zatem gry stały się idealnym nośnikiem dla profesjonalnych piłkarzy.
FootballTeam kreuje swoją rzeczywistość
FootballTeam Game to właśnie miejsce, gdzie możemy kreować własną rzeczywistość. Tutaj nie mamy Kyliana Mbappe czy Roberta Lewandowskiego. Każdy jednak może stworzyć swoją postać i ją rozwijać od zera. Coś innego, ale to coraz bardziej interesuje graczy. Mnóstwo gier, spoza świata sportu, to kreowanie wirtualnej rzeczywistości. Esport na tym się opiera i ma się bardzo dobrze, a będzie miał się jeszcze lepiej. Oczywiście świat sportu jest nieco bardziej konserwatywny, więc trochę trudniej złamać opór. Z drugiej strony mamy przykłady, że własna rzeczywistość potrafi być wciągająca.
Taką grą był kiedyś Hattrick. Tam zamienialiśmy się w menadżera wirtualnie stworzonego zespołu. Co więcej, wszystko rozgrywane w rzeczywistym czasie. To oznaczało oczekiwanie na kolejne mecze przez… tydzień. Trudno w to uwierzyć w czasach, gdy wszystko dostajemy natychmiast, niemal od ręki. FootballTeam oferuje znacznie szybszą rozrywkę dla graczy. Wchodzisz do gry, tworzysz postać i wirtualna kariera się rozpoczyna. Wybierasz klub, rozwijasz poszczególne umiejętności. Zapewniasz sobie odpowiedni ubiór, dbasz o środki, które dadzą ci możliwość na stawianie kolejnych kroków.
To inny format, ale chętniej używany. Nie musisz bazować przecież na tym, co jest naprawdę. Możesz stworzyć swojego piłkarza idealnego, który będzie popularny w swoim środowisku. Gwiazdy wirtualnych gier to przecież dzisiaj coraz częściej idole dla młodych ludzi, przesiąkniętych tym światem. Niektórzy chcą być Messim, Lewandowskim czy Ronaldo. A inni mogą chcieć “stworzyć siebie” i samemu decydować czy chcą być szybcy niczym Kylian Mbappe, silni i skuteczni w obronie niczym Virgil van Dijk albo maszynami pokroju Alissona lub Edersona w bramce.