Artur Boruc i trudna sztuka social mediów. Były bramkarz znowu wywołuje kontrowersje
Artur Boruc po raz kolejny udowadnia, że social media to nie jest miejsce dla niego. Kariera zakończona, ale legendarny bramkarz znowu dolewa oliwy do ognia. Niestety, szkodzi swojemu wizerunkowi na każdym polu. Tym razem przy okazji meczu Ruch Chorzów - Zagłębie Sosnowiec, gdzie chyba nie zrozumiał przesłania.
W ostatnich dniach pisaliśmy o kapitalnych akcjach ze strony Ruchu Chorzów, a później Zagłębia Sosnowiec. Dwa kluby z województwa śląskiego zmierzą się już jutro przy Cichej w Chorzowie. Humorystyczne zapowiedzi podkreślające lokalne animozje spodobały się zdecydowanej większości odbiorców. Komentarze w social mediach zdecydowanie pokazały, że media obu klubów zrobiły świetną robotę.
Artur Boruc znowu mówi i znowu dolewa oliwy do ognia
Niestety, o tym samym nie można powiedzieć w kontekście byłego bramkarza. Artur Boruc nie gryzie się w język. Co na sercu, to na języku. W ostatnim czasie jednak często obraca się to przeciwko niemu samemu. Tym razem nagrał film, który umieścił w komentarzu po wideo Zagłębia na Twitterze. Trudno przekazać to w formie pisemnej, zatem warto zapoznać się z jego treścią.
Kliknij w obrazek, by obejrzeć wideo
– Myślę sobie, Panie Arturze, że nie jest Pan w stanie tym bełkotem zepsuć tej fajnej akcji Ruchu Chorzów i Zagłębia Sosnowiec. Nie wiem, czy Panu umknęło, ale… mecz jest w Chorzowie, a Pan zaprasza na Zagłębie pozdrowienia z cośtamgdzieśtam – celnie odpowiedział na Twitterze Marcin Stokłosa, wiceprezes chorzowskiego klubu.
Czasem warto milczeć
Artur Boruc od lat jest mocno związany z Legią Warszawa i jej środowiskiem kibicowskim. Nie jest tajemnicą, że fani Legii żyją w zgodzie z kibicami Zagłębia Sosnowiec. Zresztą było to poruszone w filmie Ruchu, gdzie Sosnowiec nazwano – żartobliwie – „najdalej wysuniętą na południe stolicą Warszawy”.
W tym wypadku były gracz Legii nie wykorzystał szansy do milczenia lub ewentualnie rozkręcenia akcji, którą zainicjowały kluby. Jedni i drudzy humorystycznie podeszli do kwestii, które różnią Ślązaków od Zagłębia Dąbrowskiego i pokazali, że można w kreatywny sposób zaprosić na odwieczną rywalizację sąsiadów. Tutaj zabrakło wyczucia smaku…