Ten sam produkt, nowe reguły gry. Czy Ekstraklasa w Canal+ to dobra wiadomość?
PKO BP Ekstraklasa pozostanie na antenach Canal+ na kolejne cztery lata. Choć przetarg na prawa do transmitowania spotkań najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej ma zostać rozstrzygnięty do końca tego roku, to wszystko wskazuje na to, iż po upływie terminu składania ofert, w grze pozostała jedynie stacja, która rozgrywki Ekstraklasy transmituje nieprzerwanie od 1995 roku. Oznacza to, że przez najbliższe pięć sezonów raczej nie doświadczymy zbyt radykalnych zmian w sposobie opakowania i podawania widzom produktu, jakim jest Ekstraklasa. Czy dla kibiców to dobra wiadomość?
Ratunek dla Canal+
Przetarg na prawa telewizyjne do PKO BP Ekstraklasy to jedno z najważniejszych zakulisowych wydarzeń piłkarskich tego roku. Jest on wyjątkowo interesujący pod wieloma względami. Po pierwsze, w grę wchodzi rekordowa kwota, która na przestrzeni czterech kolejnych sezonów sięgnąć może nawet 1.2 miliarda złotych. Po drugie, jednym z faworytów do zwycięstwa w przetargu bardzo długo pozostawała platforma streamingowa – Viaplay. Gdyby prawa rzeczywiście trafiły w ręce NENT Group, należałoby się spodziewać gruntownej zmiany w zakresie podawania widzom rozgrywek PKO BP Ekstraklasy. Po trzecie, trwający przetarg jest grą o być albo nie być dla stacji Canal+, która po utracie praw do pokazywania Premier League, nie może już sobie pozwolić na to, by jej flagowy produkt trafił w inne ręce.
Ostatnie dni przyniosły sporo rozwiązań w kwestii przetargu na prawa telewizyjne do Ekstraklasy. Najpierw pojawiła się informacja, jakoby do gry, rzutem na taśmę, wejść miała Telewizja Polska, jednak bardzo szybko okazało się, że finalnie i tak wszystko rozstrzygnie się pomiędzy Viaplay i Canal+. Następnie, kiedy w czwartek o północy upłynął termin składania ofert, jasne stało się, że platforma streamingowa nie będzie w stanie stoczyć równorzędnej walki z francuską siecią i prawie na pewno PKO BP Ekstraklasa pozostanie w Canal+. Sporo wyjaśniło się również w kwestii kwoty, jaką stacja zapłaci Ekstraklasa SA. Jak informuje Piotr Koźmiński ze Sportowych Faktów, oscyluje ona pomiędzy 310 – 320 milionów złotych rocznie. Oznacza to, że łączna wartość czteroletniej umowy osiągnąć może rekordowych 1.2 miliarda złotych. Tym samym Ekstraklasa pozostanie w ofercie Canal+, a sama stacja uniknie katastrofy, jaką bez wątpienia byłaby utrata praw do rozgrywek.
– Ekstraklasa broni się jej opakowaniem niż czystym poziomem sportowym. Utracone prawa do Premier League na korzyść Viaplay powodują, że Canal+ dla zdecydowanej większości abonentów broni się tylko polską, francuską i częściowo hiszpańską ligą – uważa Bartłomiej Stolarz manager ds. marketingu i sprzedaży Shark Agency.
Różne wizje Ekstraklasy
W ostatnich latach stacja często była chwalona za sposób opakowania polskiej Ekstraklasy. Teraz, stacji przyjdzie się jednak zmierzyć z nowymi wyzwaniami. Przy okazji ciągle trwającego przetargu narosło bowiem sporo wątpliwości co do tego w jaki sposób spotkania polskiej elity podawane są kibicom, a w jaki mogłyby być podawane. Uświadomiliśmy sobie, że być może droga obrana przez Canal+ nie jest jedyną właściwą, bowiem zaangażowanie się w walkę o prawa przez Viaplay oraz Telewizję Polską pozwoliło dostrzec możliwe alternatywy.
Przejęcie praw do transmitowania Ekstraklasy przez Viaplay otworzyłoby cały szereg możliwości związanych z charakterystyką platform streamingowych. Jednocześnie, równie szeroko, dyskutowane były również kwestie techniczne i problemy z jakimi borykało się w ostatnim czasie NENT Group. Ponadto, powróciła dyskusja na temat dwóch różnych terminarzy rozgrywania kolejek. Canal+ opowiadał się za obecnym sposobem pokazywania spotkań (od piątku do poniedziałku), natomiast dla Viaplay korzystniejszą opcją byłby schemat znany z lig angielskich i niemieckich, gdzie kilka meczów rozgrywanych jest o tej samej porze.
Do kwestii odniósł się na łamach portalu ekstraklasa.org, prezes Ekstraklasa SA, Marcin Animucki: – Oprócz tradycyjnego rozgrywania meczów od piątku do poniedziałku, przetarg wprowadza alternatywną opcję rozgrywania spotkań w schemacie typowym dla Bundesligi czy Premier League, które rozgrywają 4-5 meczów jednocześnie. W przypadku Ekstraklasy, mielibyśmy aż pięć meczów niedzielnych, w tym cztery z nich rozgrywane jednocześnie. Zaś nowością w znanym już kibicom terminarzu „klasycznym” jest pomysł rozgrywania poniedziałkowego meczu o godzinie 19 – zdradził.
W przypadku, gdyby prawa do PKO BP Ekstraklasy trafić miały w ręce TVP, mówiło się również o możliwości powstania dedykowanych kanałów, na których transmitowane byłyby spotkania najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej oraz programy publicystyczne z nią związane. Jak sugeruje Maciej Wąsowski z Weszło, w grę wchodzić mogła również odsprzedaż części spotkań innym podmiotom. Teraz wiemy jednak, że taki scenariusz się nie ziści, gdyż na placu boju pozostał tylko Canal+, który jednak, po raz pierwszy od dawna, będzie musiał zmierzyć się z tak dużą presją konkurencji oraz sporymi oczekiwaniami środowiska.
W grę wciąż wchodzi bowiem kwestia sublicencji, która do tej pory była w wyłącznym posiadaniu Telewizji Polskiej. W ubiegłych latach, pozwalała ona TVP na transmisję jednego spotkania każdej kolejki Ekstraklasy. Wraz z nową umową sporo mogłoby się w tej kwestii zmienić. Po pierwsze, trudno z całą stanowczością stwierdzić, że sublicencja ponownie trafi w ręce państwowego nadawcy. Zainteresowany nią miałby być również Polsat, jednak trudno jednoznacznie ocenić na ile jest sobie w stanie pozwolić stacja Zygmunta Solorza.
Ciekawą, w kontekście potencjalnych transmisji meczów Ekstraklasy w telewizji publicznej, kwestię podnosi na łamach portalu „Transfery.Info” Jacek Staszak. Wskazuje on, że większa dostępność spotkań najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej znacznie wpłynęłaby na zainteresowanie Ekstraklasą. Uważa, że Canal+ oraz Ekstraklasa SA od lat oferują swój produkt dokładnie tej samej grupie odbiorców. – Warto poszukać takiego rozwiązania, które trafiłoby do tych, którzy z punktu widzenia budowania biznesu są najważniejsi – do kibiców „letnich”, często nieprzekonanych do Ekstraklasy, zatem niechętnych do płacenia za jej oglądanie. Kiedyś powiedzieliśmy: do Janusza – czytamy na stronie.
Tego typu podejście bez wątpienia promowałoby jak największy udział TVP w transmitowaniu spotkań Ekstraklasy. Niewykluczone jest, że udział Telewizji Polskiej faktycznie się zwiększy, bowiem mówi się, że wraz z nową umową sublicencyjną na antenę publicznego nadawcy trafi, nie jedno, a dwa spotkania każdej kolejki. Z przedstawioną w poprzednim akapicie, bardzo zdroworozskądową, tezą, trudno jest się nie zgodzić. Świadczą o tym chociażby suche liczby. W sytuacjach, gdy spotkanie PKO BP Ekstraklasy transmitowane było równocześnie w Canal+ i TVP, transmisja Telewizji Polskiej cieszyła się niekiedy nawet pięciokrotnie większą popularnością. Jako że oficjalnie przetarg o prawa do Ekstraklasy jeszcze się nie zakończył, niewykluczone, że będzie to jedna z kwestii, które poruszy jeszcze Ekstraklasa SA.
Na popularyzacji Ekstraklasy skorzystają wszyscy
Jak w tym całym zamieszaniu odnajdzie się Canal+? Produkt cały czas pozostaje ten sam, odbiorca również. Znacznym zmianom uległy jednak w ostatnim czasie reguły gry. Stacja musi nie tylko udowodnić, że jest w stanie wywiązać się ze swoich obowiązków z najwyższą starannością, ale dodatkowo udowodnić, że jest w stanie zrobić to lepiej od konkurencji. Jak zadbać o stałych odbiorców, a jednocześnie zachęcić nowych? Czy musi się to koniecznie opierać na próbach wymyślenia koła na nowo? Bartłomiej Stolarz z Shark Agency uważa, że istotne może okazać się poświęcenie większej uwagi social mediom.
– Co zrobi Canal+, żeby podtrzymać stałych i zachęcić nowych widzów do subskrypcji ich platformy? Kluczowe będzie dotarcie do młodych odbiorców. Po części odbywa się to poprzez uruchomienie kanału na TikToku, czy realizację ujęć z kamer rodem z gier komputerowych FIFA. Te elementy mogą składać się na przygarnięcie młodszej grupy odbiorców przed ekran — zarówno telewizora, jak i ważny dla pokolenia Z wyświetlacz smartfona. Mam nadzieję, że Canal+ jest świadome potęgi platformy TikTok — pokazanie materiałów od kuchni Ekstraklasy, klubów, obiektów sportowych, gagów z zawodnikami czy najlepszych zagrań danej kolejki – ocenia manager ds. marketingu i sprzedaży Shark Agency.
Innym kluczowym aspektem może okazać się również zmiana wizualnego opakowania rozgrywek, które obecnie niekoniecznie jest skrojone pod młodego odbiorcę. – Ostatnia identyfikacja wizualna Ekstraklasy wykonana została na początku sezonu 2019/2020 przez londyńską agencję DixonBaxi – przypomina Stolarz. – Czy styl retro, skojarzenie czcionki z notatnika, z MS-DOS to odpowiedni strzał do młodszej grupy docelowej? Nie sądzę. Odbiór kreacji był na „nie”. Wizualizacji graficznej zarzucano archaiczny styl rodem z telegazety — część widzów może poczuć nostalgię, jednak dla widza w przedziale wiekowym 16-25 lat może to być nieatrakcyjne – dodaje.
– Prestiżowa firma, która realizuje zlecenia najlepszych lig sportowych świata, przekazała Ekstraklasie „półprodukt”. Zmiana identyfikacji wizualnej, na taką, która postawi Ekstraklasę w jednym szeregu z czołowymi ligami europejskimi, będzie w mojej ocenie jednym z argumentów do jej oglądania – kwituje Bartłomiej Stolarz.
Pomimo że Canal+ może być już praktycznie pewny, że PKO BP Ekstraklasa pozostanie na antenie stacji przez najbliższe pięć lat, wydaje się, że to nie oznacza to końca wyzwań stojących przed francuskim nadawcą. Przyciągnięcie przed ekrany nowego odbiorcy będzie bowiem korzystne nie tylko dla Ekstraklasa SA czy Canal+, ale na dłuższą metę również dla całej polskiej piłki.