Jak daleko sięgają rosyjskie wpływy?
Sport od dłuższego czasu odgrywa dla Władimira Putina niezwykle ważną rolę. Co więcej, sport stał się dla rosyjskiego dyktatora narzędziem do zwiększania swoich wpływów. Rosyjskie ruble od wielu lat zasilały budżety wielu europejskich drużyn, a sama Rosja zawsze bardzo chętnie przygarniała pod swój dach wszelakie sportowe imprezy. Wspomnieć wystarczy chociażby o igrzyskach olimpijskich w Soczi, mundialu 2018, licznych tenisowych turniejach czy Grand Prix Rosji, które od 2014 roku rokrocznie gościł tor w Soczi. Zerwać tak skomplikowaną sieć powiązań z dnia na dzień jest niezwykle trudno i właśnie tym spowodowana jest opóźniona reakcja świata sportu na wojnę na Ukrainie. Dziś sport powoli wyzwala się z rosyjskich macek, ale sportwashing uprawiany przez Władimira Putina tolerowany był przez przeszło dwie dekady.
O zjawisku sportwashingu pisaliśmy na łamach naszego portalu w październiku ubiegłego roku. Mało kto spodziewał się wówczas, że niespełna cztery miesiące później rosyjskie wojska przekroczą granicę z Ukrainą i za naszą wschodnią granicą rozpęta się konflikt na pełną skalę. Już wówczas wspominaliśmy jednak o tym, jak bardzo użytecznym instrumentem jest dla Władimira Putina sport.
Igrzyska olimpijskie w Soczi i rozgrywany w Rosji mundial były idealną fasadą dla dyktatorskich zapędów rosyjskiego przywódcy. Dzięki temu, że Rosja była stałym i ważnym elementem sportowej rzeczywistości, świat zdawał się nie dopuszczać do świadomości faktu, że Władimir Putin rządzi w Rosji już zdecydowanie zbyt długo jak na lidera demokratycznego państwa. Patrząc na wielkie sportowe imprezy, które odbywały się na terytorium Rosji niezwykle trudno było brać poprawkę na to, że Federacja Rosyjska to przecież kraj rządzony przez dyktatora, a opozycja jest tam systematycznie, często brutalnie, zwalczana.
Nie tylko Abramowicz i Gazprom
Według informacji podawanych przez Forbesa, aż 118 rosyjskich oligarchów dysponuje majątkiem przekraczającym miliard dolarów. Najczęściej działają oni w branżach energetycznej i wydobywczej. Nie może przy tym szczególnie dziwić fakt, że większość spośród rosyjskich miliarderów żyje w bardzo dobrych relacjach z Władimirem Putinem. Miliony dolarów, które spływają do kieszeni oligarchów dzięki przychylności rosyjskiego przywódcy inwestowane są później w sport. Ruble pompowane są w kluby sportowe, a często również w całe organizacje, które w pewien sposób uzależniają się od rosyjskiej przychylności.
Najbogatszy z rosyjskich oligarchów – Aleksiej Mordaszow – od dawna sponsoruje szachistów ze swojej ojczyzny. Jego inwestycje obejmują jednak również takie przedsięwzięcia jak budowa obiektów sportowych, na których rywalizować mogą lekkoatleci czy łyżwiarze figurowi. Trzeci z najbogatszych oligarchów w Rosji – Władimir Lisin – pełni funkcję prezydenta Międzynarodowej Federacji Sportów Strzeleckich, Wagit Alekperow ma 36% udziałów w Spartaku Moskwa, Leonid Michelson jest jednym z głównych sponsorów rosyjskiego związku piłkarskiego, Gennady Timczenko inwestuje w tenis w Finlandii, a Sulejman Kerimow stara się stworzyć potęgę z Anży Machaczkała. Mówimy tutaj cały czas o samym wierzchołku góry lodowej. Dobrze znany kibicom piłkarskim jest także Aliszer Usmanow, który swego czasu miał spore udziały w Arsenalu, a po przygodzie w Londynie zdecydował się zainwestować w Everton. Usmanow stał również za esportową organizacją Virtus.pro, a także był prezesem międzynarodowego organu zarządzającego światową szermierką.
W całej tej grze nie chodzi więc tylko o to, by odebrać Abramowiczowi Chelsea, by wymazać Gazprom z koszulek Schalke i band reklamowych Ligi Mistrzów. Rosyjskie wpływy sięgają o wiele dalej niż mogłoby się wydawać. Mówimy tu zarówno o ubóstwianych przez kibiców oligarchach, którzy pompują astronomiczne sumy w kluby sportowe. Rosjanie zasiadali i nadal zasiadają w zarządach wielu związków sportowych decydujących o kształcie całej dyscypliny. Bogacze pozostający w dobrych relacjach z Władimirem Putinem nie tylko mają wpływ na obraz sportu, ale często także sami dyktują warunki gry.
Rosja gra według własnych zasad
Sport pozostaje ważnym elementem rosyjskiej kultury jeszcze od czasów Związku Radzieckiego. Władimir Putin uważa, że sport i aktywność fizyczna nie są jedynie rozrywką, ale również kwestią interesu narodowego i politycznego. W imię hołdu składanego aktywności fizycznej Rosja przekształciła organizowane przez siebie imprezy sportowe w sprawy wagi państwowej, które przyczyniają się do budowania narodowej dumy. Putinowi zawsze zależało, by każde organizowane przez Rosję wydarzenie było dopięte na ostatni guzik. Każde mistrzostwa świata, każde igrzyska olimpijskie były pretekstem do przedstawienia Federacji Rosyjskiej jako państwa zwycięskiego. Z każdą taką imprezą stała narracja mówiąca o tym, że Rosja jak zwykle sprostała wyzwaniu.
Sport odgrywał dla Władimira Putina niezwykle ważną rolę w procesie budowy obrazu „wielkiej Rosji”. Na organizację igrzysk w 2014 roku wydano rekordowe 51 miliardów dolarów. Znamienne jest, że prawie połowę tej sumy pochłonęła korupcja szerząca się w branży budowlanej. W procesie przygotowań do zimowej olimpiady powszechny był również wyzysk robotników. Pokazuje to, że Władimir Putin dąży do zbudowania obrazu potężnej Rosji wszelkimi dostępnymi środkami. Świat zawsze dostać miał idealny produkt, który był dowodem na to, że Federacja Rosyjska zawsze wywiązuje się ze swoich zobowiązań.
Rosja niejako uzależniła więc od siebie świat sportu i było to działanie w pełni świadome i celowe. Pieniądze inwestowane przez oligarchów w całej Europie miały być ceną płaconą za legitymizowanie działań Rosji na arenie międzynarodowej. Bardzo długo wystarczało to, by Europa milczała. Teraz jednak Władimir Putin posunął się o kilka kroków za daleko, a świat zdaje się powoli wyzwalać z okopów rosyjskich rubli.