Robert Lewandowski zakończył współpracę z Huawei. Dlaczego dopiero teraz?
Szerokim echem obiła się w świecie informacja o tym, że firma Huawei wspomaga Rosję w zwalczaniu cyberataków. Pogłoska ta została błyskawicznie zdementowana przez biuro prasowe korporacji. Nie były to jednak pierwsze doniesienia na temat nieczystej gry producenta telefonów, a czarne chmury zbierają się nad chińską firmą już od dłuższego czasu. Nie da się ukryć, że Huawei ma spore doświadczenie w dementowaniu prasowych sensacji na swój temat i zwykle czyni to w bardzo podobny sposób. Czy w tej układance na pewno wszystko się zgadza i jak w obliczu dementi Huawei traktować należy decyzję Roberta Lewandowskiego o zakończeniu współpracy z producentem?
O problemach Huawei pisaliśmy już na łamach naszego portalu 11 miesięcy temu. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że ostatnie kłopoty chińskiego producenta elektroniki wpisują się w pewien znajomy schemat. Zdecydowanie nierozsądnym byłoby w tak poważnej kwestii rzucać fałszywymi oskarżeniami, jednak po tygodniu od pojawienia się doniesień „Daily Mail” o tym, że Huawei pomaga Rosji w uporaniu się z cyberatakami, zakończeniu współpracy z Robertem Lewandowskim i stanowczym dementi firmy, jasne wydaje się, że któraś z zainteresowanych stron nie zachowała się w całej tej sytuacji tak jak należało.
Huawei zaprzecza sensacjom „Daily Mail”
Publikacja brytyjskiego dziennika „Daily Mail” spotkała się z błyskawiczną reakcją opinii publicznej. Oberwało się również Robertowi Lewandowskiemu, ambasadorowi marki Huawei, który na początku 2022 roku przedłużył umowę z producentem. Rozpętała się medialna burza, którą zakończył dopiero komunikat o zakończeniu przez Roberta Lewandowskiego współpracy z chińską firmą. Do sensacji brytyjskiego brukowca szybko odniósł się również sam producent elektroniki. – Huawei informuje, że publikacja Daily Mail na temat firmy to fake news. Zawarte w niej informacje są nieprawdziwe – czytamy w komunikacie. Cała ta sytuacja rodzi jednak kilka problemów.
Pierwszym z nich jest fakt, że to nie pierwsza afera, która w ostatnim czasie wybuchła wokół Huawei. We wspomnianym powyżej artykule szerzej opisaliśmy kontrowersje związane z łamaniem praw człowieka i rzekomym udziale producenta w prześladowaniu przez chiński rząd mniejszości ujgurskiej, aferą szpiegowską czy zakończeniem współpracy z Antoinem Griezmannem. Jeśli spojrzymy na to z perspektywy ostatnich doniesień i reakcji producenta, rysuje nam się pewien schemat komunikacyjny, którym od wielu lat posługuje się Huawei. Informacje dotyczące inwigilacji Ujgurów zostały zdementowane przez chiński rząd, jednak sama firma nie odniosła się do zarzutów. Z Huawei pożegnał się wówczas za to wiceprezes do spraw komunikacji Tommy Zwicky. Wyjaśnił on w wiadomości, która została później przez niego skasowana, że nie potrafił wytłumaczyć zarzutów, wysuwanych w ostatnim czasie wobec chińskiego producenta.
Gdy wybucha kryzys, Huawei pozostaje niezmiennie dość powściągliwe w swojej komunikacji medialnej. Tak było i w tym przypadku. Jako że „Daily Mail” nie przedstawił żadnych konkretnych dowodów na poparcie swoich doniesień, firma ograniczyła się tylko do lakonicznego dementi, które miało uciąć dalsze spekulacje. O szczegółach takiej strategii mówił nam niespełna rok temu, przy okazji zarzutów o inwigilację Ujgurów specjalista z zakresu marketingu i konsultingu sportowego Grzegorz Kita. – Huawei robi to co jest w takiej sytuacji konieczne i wymagalne w standardzie komunikacyjnym. Przedstawiają kontroświadczenia ale nie poświęcają się wojnom medialnym. Idą do sądów – stwierdził. –To jest zresztą kanon komunikacyjny. Gdy jest poważny zarzut, druga strona zazwyczaj powinna wrzucić przeciwwagę czyli własne oświadczenie aby dać mediom i opinii publicznej możliwość poznania zdania drugiej strony – dodał.
W pewien schemat wpisuje się również to, że Huawei nieco szerzej odniósł się do sprawy rozstania z Robertem Lewandowskim. – Huawei CBG Polska żałuje zakończenia partnerstwa z Robertem Lewandowskim. Doceniamy naszą długoletnią współpracę i życzymy mu samych sukcesów w przyszłości. Huawei przypomina równocześnie, że publikacja Daily Mail to fake news – zawarte w niej informacje są nieprawdziwe – podkreślił w swoim komunikacie producent. W podobnym tonie Huawei zareagował również na zakończenie współpracy z Antoinem Giezzmanem. – Huawei CBG żałuje decyzji Antoine’a Griezmanna o zakończeniu partnerstwa. Szanujemy jego decyzję i traktujemy tę sytuację bardzo poważnie. Wyjaśniamy, że Huawei nie tworzy algorytmów ani aplikacji rozpoznawania twarzy w kontekście grup etnicznych (…) – mogliśmy przeczytać w wówczas opublikowanym komunikacie.
Redakcja Sportmarkeintg.pl skontaktowała się z działem prasowym Huawei i poprosiła producenta o odniesienie się do następujących kwestii:
1) Czy firma Huawei jest zdania, że zakończenie współpracy z Robertem Lewandowskim ma związek z doniesieniami Daily Mail, które zostały przez Huawei określone jako niezgodne ze stanem faktycznym?
2) Wycofanie się przez Roberta Lewandowskiego ze współpracy z Huawei zostało przez opinię publiczną odczytane jako forma protestu wobec polityki firmy. Jak Huawei odnosi się do takiego sposobu postrzegania tej sytuacji?
3) Czy firma Huawei zamierza w najbliższym czasie zaprzestać sprzedaży swoich produktów na terenie Rosji?
Na postawione pytania do dziś nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
Czy Robert Lewandowski zareagował za późno?
W sytuacji licznych kontrowersji, które pojawiały się w ostatnich latach wokół Huawei nie sposób nie odnieść wrażenia, że dość długo przyszło nam czekać na zdecydowaną reakcję Roberta Lewandowskiego. Afera szpiegowska związana z pracownikiem wysokiego szczebla w polskim oddziale Huawei wybuchła jeszcze w 2019 roku, a doniesienia związane z inwigilacją ujgurów pojawiły się rok później. Nawet zdecydowane kroki podjęte przez Antoine’a Griezmanna nie przekonały Roberta Lewandowskiego, że warto będzie pójść w ślady Francuza. Nie mówimy tutaj nawet o zerwaniu umowy z chińskim producentem. Jak już zostało wspomniane, polski napastnik na początku obecnego roku przedłużył umowę z Huawei.
W opublikowanym rok temu na łamach naszego portalu artykule Grzegorz Kita określił strategię Roberta Lewandowskiego mianem „profesjonalnego milczenia”. – Lewandowskiemu dotychczas milczenie marketingowe ogólnie nie szkodziło. I to nie jest akurat nic dziwnego, ponieważ jedną z ważnych zasad w sytuacjach kryzysowych jest…”profesjonalne milczenie”. Umiejętność powstrzymania się przed młócką w przestrzeni publicznej. Jeżeli nie dorzucasz do pieca… ogień szybciej zgaśnie. Jeśli robisz inaczej, nawet mając dobre intencje, argumentujesz poprawnie, wydajesz rzetelne oświadczenie itp. to jednak podtrzymujesz ogień pod problemem. Zainteresowanie mediów i gapiów nie zanika. Oczywiście, w wielu wypadkach trzeba zareagować, ale cienką granicą oddzielona jest konieczna reakcja, a reakcja nieumiejętna i niezasadnie rozwlekana.
Wydaje się więc, że doniesienia o współpracy firmy Huawei z Rosją przelały czarę goryczy i ze względu na naciski opinii publicznej Lewandowski nie mógł już dłużej uprawiać „profesjonalnego milczenia”. Razić może jednak pewna niekonsekwencja w działaniach polskiego napastnika. Poprzednie afery z udziałem chińskiej firmy zostały przemilczane, natomiast po najnowszych medialnych doniesieniach, które zostały przez Huawei zdementowane, piłkarz Bayernu Monachium postanowił bez dalszych wyjaśnień wypowiedzieć umowę producentowi elektroniki. O stanowisko Roberta Lewandowskiego w tej sprawie poprosiliśmy powstałą z inicjatywy Roberta i Anny Lewandowskich agencję marketingową Stor9. Obóz polskiego napastnika zapytaliśmy o następujące kwestie:
1) Czy zakończenie przez Roberta Lewandowskiego współpracy z firmą Huawei ma związek z doniesieniami Daily Mail, które Huawei określiło jako niezgodne ze stanem faktycznym?
2) Czy zakończenie przez Roberta Lewandowskiego współpracy z Huawei można postrzegać jako protest przeciwko polityce firmy?
W tym przypadku również nie doczekaliśmy się odpowiedzi.
***
W całej tej sytuacji działania medialne Huawei oraz obozu Roberta Lewandowskiego są raczej mało przejrzyste, a przy tym bardzo lakoniczne. Żadna ze stron nie wystosowała szerszego komunikatu dotyczącego kontrowersji związanych z doniesieniami „Daily Mail”. Huawei ograniczyło się do krótkiego dementi, a Lewandowski do zerwania kontraktu z chińską firmą. Być może niebawem poznamy więcej szczegółów, ale póki co nadal nie jesteśmy w stanie ze 100%-ową pewnością stwierdzić dlaczego Robert Lewandowski zakończył współpracę z Huawei lub z drugiej strony dlaczego zdecydował się na taki krok dopiero teraz. Ponadto narodziła się pewna rozbieżność pomiędzy krokami podjętymi przez polskiego napastnika, a oficjalnym stanowiskiem chińskiej firmy w sprawie medialnych sensacji.