Dzień talentu za pieniądze? Legia z kontrowersyjnym pomysłem
Akademia Legii Warszawa organizuje testy dla młodych adeptów piłki nożnej. "Turniej Talentów Piłkarskich" i jego V. edycja to niby zwyczajne nabory. Kłopot w tym, że udział w jednodniowych zajęciach jest płatny, co niejako zmienia formułę z naborów na płacenie za możliwość pokazania się. Czy to dobra droga?
Tzw. „dni talentu” to zazwyczaj czas dla klubów, by zaprosić wszystkich chętnych na swego rodzaju testy. Wówczas można po prostu znaleźć nowych zawodników. Być może wśród tych przychodzących z ulicy trafi się ktoś z wysokim potencjałem piłkarskim. Krótko mówiąc organizacja takiego wydarzenia nie powinna być trudna ani droga dla dużego klubu, a może przynieść naprawdę spore profity w postaci zasilenia zawodnikami wielu roczników.
Dzisiaj możemy przeczytać na stronie akademii ogłoszenie o takim dniu talentu. Kłopot w tym, że uczestnictwo w takim przedsięwzięciu kosztuje. Legia życzy sobie za takie przyjemności… aż 150 złotych. Skąd taka cena? To obejmuje cały pakiet startowy. Jak czytamy na stronie akademii, dostajemy kilka rzeczy:
– Oficjalną koszulkę turniejową marki adidas w modelu dla pierwszej drużyny na bieżący sezon.
– Zaproszenie na mecz Legii Warszawa dla uczestnika turnieju i opiekuna.
– Voucher rabatowy (15%) na letni (w 2021 roku) obóz indywidualnych umiejętności.
– Dla najlepszych – nagrody!
Turniej odbędzie się w formule meczów 3×3 i każdy uczestnik ma mieć zapewnione około 60 minut gry. Ktoś powie, że w pasje dzieci trzeba inwestować i będzie to racja. Tylko zastanówmy się, ilu rodziców uzna, że obecnie ich na taki wydatek po prostu nie stać? Od roku wiele osób zmaga się z kłopotami finansowymi spowodowanymi pandemią i być może jednorazowe wydanie 150 złotych na… sprawdzenie dziecka przez klub będzie zbyt dużą kwotą.
Jak to rozwiązać?
To chyba najprostsza sprawa. Jeśli klub chce odpłatności, niech po prostu zrzuci na rodziców kwestie organizacji takiego dnia talentu. Chętnych zapewne będzie tylu, że wystarczyłoby zrobić opłatę w wysokości 10-20 złotych. A co z resztą? Dać opcjonalnie pakiet za te 150 złotych. Jeśli kogoś będzie stać, po prostu dokupi.
W ten sposób osoby biedniejsze trafią na ten dzień talentu, a być może wśród nich będzie ktoś, kto kiedyś zaistnieje w piłce nożnej. Komercyjne podejście do piłki nożnej dziecięcej i młodzieżowej to chyba nie najlepsza droga. Zwłaszcza w kraju, który nie narzeka na nadmiar piłkarskich talentów.
Rodzice i tak zostawią pieniądze
W zależności od miasta, rodzice i tak łożą – często – niemałe pieniądze na szkolenie swoich pociech. Miesięczne składki, stroje, buty, do tego wyjazdy na turnieje, obozy, a w dalszej kolejności także dodatkowe treningi itd. Koszty można byłoby mnożyć. Duża część z tego zostaje w klubach. A robienie progu pieniężnego na samo testowanie młodych kandydatów na kandydatów na piłkarzy to raczej nie najlepsza droga.
Tym bardziej że takie podejście wytwarza niezdrową presję. Rodzic płaci 150 złotych i oczekuje, że jego dziecko dostanie się do wielkiego klubu. Często rozpoczyna się roszczeniowa postawa wobec klubu, w myśl zasady „płacę, więc wymagam”. Co gorsza może być presja na dziecku. Skoro rodzic wydaje niemałe pieniądze, to „oczekuje”, że mały „piłkarz” się pokaże i trafi do Legii. W końcu wielu myśli, że ma w domu następnego Lewandowskiego i już przed oczami stoi widok dziecka grającego przy Łazienkowskiej, a później idącego na zachód.
A przecież dziecko trafiające w środowisko, gdzie nikogo nie zna, po prostu może mieć słabszy dzień i tyle. Skoro dorośli testowani czasem mają kłopoty z pokazaniem swoich umiejętności na testach to, co dopiero dziecko.