20.01.2021 13:33

Milion sponsorów w nazwie? W żużlu mówią dość!

Piłka nożna to chyba jedna z ostatnich ostoi normalności pod względem nazw klubów. W najpopularniejszej dyscyplinie dodawanie członów związanych ze sponsorami jawi się jako coś niepożądanego wśród kibiców. Co innego w żużlu, gdzie w każdym sezonie kluby stają do nieformalnego konkursu na najbardziej karykaturalną nazwę poprzez dodanie kolejnych sponsorów. Teraz jednak GKSŻ kończy ten proceder […]

Udostępnij
Milion sponsorów w nazwie? W żużlu mówią dość!

Piłka nożna to chyba jedna z ostatnich ostoi normalności pod względem nazw klubów. W najpopularniejszej dyscyplinie dodawanie członów związanych ze sponsorami jawi się jako coś niepożądanego wśród kibiców. Co innego w żużlu, gdzie w każdym sezonie kluby stają do nieformalnego konkursu na najbardziej karykaturalną nazwę poprzez dodanie kolejnych sponsorów. Teraz jednak GKSŻ kończy ten proceder w niższych i daje nadzieję na normalność.

Jak informuje Przegląd Sportowy kluby nie będą mogły umieścić wszystkich sponsorów tytularnych w nazwie. Główna Komisja Sportu Żużlowego podjęła decyzje, że nazwy klubów I i II ligi mogą składać się z dwóch członów oraz nazwy miasta. Te zapisy nadal nie dotyczą PGE Ekstraligi, która jako osobna spółka dysponuje nieco innym regulaminem.

To z pewnością ukłon w stronę kibiców, którym coraz mniej się podobały nazwy sponsorów zamiast klubu. W ostatnich latach różne dziwne nazwy były obecne w ligowym żużlu, ale chyba niekwestionowanym mistrzem został w 2020 roku Start Gniezno. W zasadzie to Car Gwarant Kapi Meble Budex Start Gniezno, bo tak brzmiała pełna nazwa ekipy z pierwszej stolicy Polski!

To był już ekstremalny przypadek, ale innych nie brakowało. Stal Gorzów w ostatnich latach przed nazwą klubu i miasta miała takie firmy jak: Moneymakesmoney.pl, Cash Broker, Truly.work czy ostatnio Moje Bermudy. W Poznaniu PSŻ Poznań miał jeszcze dodatkowe człony w postaci Power Duck Iveston, Ostrovia miała Arged Malesa. To tylko kilka przykładów z brzegu, a kto interesuje się żużlem, ten wie, że drużyn bez nazw sponsorów praktycznie nie ma.

Jeden porządny, zamiast kilku średnich

Z jednej strony w Gnieźnie udało się wszystkich zmieścić. Jest jedno „ale”, czyli fakt, że kibic i potencjalny klient wyżej wymienionych firm nie wiedział, gdzie kończy jedna firma, a gdzie zaczyna druga… Oczywiście sponsorzy płacili odpowiednio więcej za to by ich firma pojawiła się w nazwie klubu. Wówczas przy okazji każdej transmisji telewizyjnej czy też wszelkich relacjach mogli zobaczyć, że właśnie ich firma jest wymieniana w nazwie klubu.

Teraz kluby być może będą miały mniejsze przychody z tego tytułu, a z drugiej strony wzrośnie prestiż firm będących sponsorami tytularnymi. Krótko mówiąc zamiast na w ilość, trzeba pójść w jakość. Każdy sponsor jest na wagę złota, ale za najcenniejsze miejsce – w nazwie klubu – musi być odpowiednia zapłata. Czyli kluby mogą organizować konkursy ofert. Kto da więcej, ten zostaje.

Udostępnij
Rafał Szyszka

Rafał Szyszka