Rośnie zainteresowanie Ekstraklasą
Podczas ostatniej serii spotkań stadiony, na których grały drużyny T-Mobile Ekstraklasy, odwiedziło blisko 2,5 miliona osób.
Oznacza to, że w ciągu dekady frekwencja wzrosła o 76 proc., a w ciągu pięciu lat się podwoiła.
– Ostatnie rozgrywki były niezwykle emocjonujące, bo toczyły się o mistrzostwo Polski, o to, kto zagra w pucharach i jak będzie rozstawiony, a także o to, kto będzie grał w ekstraklasie w kolejnym sezonie – podsumowuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Marcin Animucki, wiceprezes spółki Ekstraklasa. – Wszystko było możliwe do ostatniej kolejki. Rozstrzygnięcia poznaliśmy finale, w ostatniej rundzie, co bardzo nas cieszy.
Podczas ubiegłego sezonu 2014/2015 w rozgrywkach wzięło udział łącznie 466 zawodników i padło 790 goli. Stadiony odwiedziło w sumie 2 463 999 osób, co oznacza, że w ciągu ostatniej dekady frekwencja wzrosła o 76 proc.
– To najwyższy wynik w Polsce, jeżeli chodzi o rywalizację sportową w ramach ligi, co bardzo nas cieszy – zauważa Marcin Animucki. – Ale przed nami, oczywiście, jeszcze dużo pracy. Chcemy, aby nowoczesne stadiony Ekstraklasy, a mamy ich już prawie 14, były zapełnione także w kolejnych latach.
Jak zapewnia Animucki, Ekstraklasa dąży do sytuacji, w której wpływy z biletów będą sięgały jednej trzeciej wszystkich przychodów klubów. W ubiegłym sezonie łączne przychody sięgnęły 0,5 mld zł, a najwięcej przyniosła sprzedaż praw mediowych.
Od sezonu 2013/2014 rozgrywki o mistrzostwo Polski w piłce nożnej odbywają się dwustopniowo, według tzw. systemu ESA37. Najpierw, po 30 kolejkach sezonu zasadniczego, uczestnicy zostają podzieleni na grupę mistrzowską oraz spadkową, a liczba uzyskanych przez nich punktów jest zmniejszana o połowę. W trakcie fazy finałowej odbywa się siedem kolejek, po których zostają wyłonieni mistrz Polski, uczestnicy Ligi Europy oraz spadkowicze.
ESA37 miała wyeliminować tzw. mecze o pietruszkę w końcowej fazie sezonu oraz sprawić, aby piłkarze rozgrywali większą liczbę spotkań o realną, konkretną stawkę.
– Emocje, które towarzyszyły rozgrywkom, przez cały czas były natężone, ale najbardziej – w rundzie finałowej – przekonuje wiceprezes Animucki. – Taki był nasz zamysł podczas tworzenia innowacyjnego systemu rozgrywek. Chodziło właśnie o to, aby w ostatnich meczach emocje były jak największe.
W nowym sezonie w rozgrywkach nie wezmą udziału drużyny z Bełchatowa i Bydgoszczy. Do Ekstraklasy dołączyły natomiast KGHM Zagłębie Lublin, swego czasu zdobywca tytułu mistrza Polski, oraz zespół Termalica Bruk-Bet z Niecieczy, beniaminek.
– Staramy się przede wszystkim tak przygotować rozgrywki, aby były na jak najwyższym poziomie – zapewnia wiceprezes spółki Ekstraklasa. – Już w tym tygodniu mamy spotkanie z beniaminkami. Zależy nam na tym, aby miesiąc przed rozpoczęciem meczów zespoły wiedziały, jak się do nich przygotować. Nie łudźmy się: różnica między I ligą a Ekstraklasą jest dość duża. W grę wchodzi transmisja telewizyjna i centralne kontrakty marketingowe. Przed beniaminkami na pewno jest jeszcze dużo pracy. Mam jednak nadzieję, że czas, który pozostał, będzie przez nich wykorzystany efektywnie.
Debiutująca Termalica Bruk-Bet z Niecieczy to – zdaniem wiceprezesa Animuckiego – bardzo ciekawy zespół. – Na pewno budujący tę drużynę od podstaw właściciele mają pomysł na to, aby stać się zespołem, który może mile zaskoczyć – uważa Marcin Animucki. – Wszystko okaże się jednak na boisku.